Stanęłam razem z Jo przy samej scenie. Widziałam wszystkich.
Całą szóstkę. Pomachałam im, gdy wchodzili na scenę wśród pisku i krzyku
fanów.
- Jak znowu rzuci koszulkę w publiczność? - szepnęła mi na ucho przyjaciółka.
- To ją złapię i będzie moja, jak prawie każda. - zaczęłam się cicho śmiać.
- I będziesz w niej spać? - Offeman szturchnęła mnie biodrem.
- No chyba nie wycierać podłogę. - uśmiechnęłam się cwanie. - Cii, Chester będzie gadał. - uciszyłam ją.
- Witajcie Kochani! - po stadionie rozległ się jego głos. - Jak się
bawicie? - znowu pisk. - Widzę, że dobrze. - zaśmiał się. - Ej, Nattie,
nie szczerz się tak, nie dam Ci mojej koszulki. - zwrócił się do mnie.
Wszyscy spojrzeli w moją stronę. Pokiwałam palcem patrząc na niego. - No
co? - zaczął się śmiać.
- Brat! Mikrofon! - krzyknęłam do Spike'a.
Jego mikrofon znalazł się w mojej ręce i weszłam na scenę przysuwając
sprzęt do warg.
- Ty mi jej nie musisz dawać, ja ją sobie złapię. - uśmiechnęłam się zadziornie.
- A skąd wiesz, że ja ją zamierzam ściągać? - zaśmiał się.
- Ej, dziewczyny, słyszałyście?! Chester powiedział, że nie zdejmie
koszulki! - krzyknęłam do jego fanek. Natychmiast zaczęły wyrażać swój
protest piszcząc, krzycząc i bucząc. Wysłałam całusa Benningtonowi i
położyłam mu opuszki palców na wargach. Oddałam mikrofon bratu i zeszłam
ze sceny.
- Masz przerąbane, Chazz. Z Shinodami lepiej nie
zadzierać. - usłyszałam w głośnikach głos Spike'a. Zaczęłam się śmiać.
Zrobiłam dzióbek w jego stronę i zaczęłam cmokać. - A teraz gramy "
Rebellion" . -powiedział i zaczęli grać. Od razu wszyscy zaczęli skakać,
a ja razem z nimi.
" Final Masquerade" i wszyscy szaleją, " Until it's Gone" i wszędzie śpiew, "Wastelands" to samo..
" In The End" " Numb", " Faint", " When They Come For Me "....
Przyszedł
czas na " The Catalyst". Chazz pozwolił śpiewać fanom większą połowę
swoich kwestii.. " Lost in The Echo "- wskakuje na głośnik. " Burn it
Down " tak samo. " Powerless" i " Leave out all the rest", - spokój. Od
"Victimized", się zaczęło. Skakał po scenie, a my razem z nim pod nią.
Ten jego cudowny krzyk. Po prostu poezja. " Breaking the Habit "-
nareszcie zdjął koszulkę i rzucił nią w publiczność. Dostaje się w moje
ręce. Pokazuję ją wokaliście z dumną miną i chowam ją do torby, żeby
nikt mi jej nie ukradł. " Roads Untraveled" Przy tej piosence miałam
wrażenie, że Chazzy cały czas na mnie patrzy i śpiewa tylko do mnie.
Uśmiechnęłam się do niego. Czułam, że to widzi. Czułam. Moje serce mi to
mówiło..
Lying from you. Na początku Hahn na prawdę dał czadu! Jeszcze
zadedykował to mi! Kocham go za to! W ogóle Kocham Linkin Park. Nogi
zaczynały mnie boleć, ale zignorowałam to. Skakałam jak szalona małpa,
zresztą nie ja jedna.
" One Step Closer " . Chessi i Mike zeszli ze
sceny i wbiegli w publikę. Oczywiście mnie nie pominęli. Chazz wariat
przerzucił mnie sobie przez ramię i wszedł ze mną na scenę. Kiedy
skończył piosenkę postawił mnie na ziemi.
- Chazz zwariował, ratujcie mnie! - krzyknęłam rozbawiona do fanów.
- Też Cię Kocham! - Benningtona to bawiło.. - I specjalnie dla Ciebie
dedykuję " Given up ". - powiedział z tym swoim wielkim wyszczerzem.
- Ale po co Ci ja na scenie? - zaśmiałam się.
- Upiększasz mi występ. - objął mnie. - Piękna, co nie? - zwrócił się
do Soldiersów. Oczywiście wszyscy potwierdzili. - Bo moja. - dodał i
pocałował mnie w głowę.
- No chyba nie. - Spike natychmiast zaprotestował. - To jest MOJA siostra. - powiedział przybierając groźny ton głosu.
- Ej, nie kłóćcie się tu, tylko grajcie! Ja chcę się bawić! -
krzyknęłam wesoło. - Wy pewnie też, co nie?! - krzyknęłam do fanów i
zeskoczyłam ze sceny między jakieś Soldierki. Było ich cztery. Wydały
się nawet spoko. Śmiałyśmy się skacząc przy " Given up " i " Don't Stay.
"
Musiałam zagrać na pianinie swoje " Numb version ". Chazz nie dałby mi
spokoju. A dziewczyny? Obiecałam im, że załatwię autografy Phoenix'a,
Hahn'a, Brad'a i Rob'a, bo okazało się, że za nimi szaleją najbardziej.
Miały na imię po kolei : Maryse( czyt. Maris), April, Nicole i Paige. Od
razu znalazłam z nimi wspólny język. Wymieniłyśmy się numerami
telefonów. Obiecały, że zobaczymy się na meczu charytatywnym.
~ Po koncercie ~
Kiedy publika zaczęła się zbierać po autografy i koszulki ja także
postanowiłam odnaleźć Jo, która gdzieś poszła z nowo poznanymi
koleżankami. Pewnie po autografy. Uznałam, że zbiorę je później. W końcu
płytę już mam. Ucałowałam okładkę i niczym najdroższy skarb schowałam
ją do torebki. Nagle poczułam, jak ktoś łapie mnie za dłoń. Odwróciłam
się i ujrzałam twarz Chestera. Od razu się uśmiechnęłam i przytuliłam
go.
- Mistrzunio Mój. - zaśmiałam się.
- Tęskniłaś? - ten jego zabójczy uśmiech.
- Zgadnij. - spoważniałam. - Bardzo. - wyszeptałam.
- Ja też.. - zaśmiał się. - Jesteś zła za to " Numb "? - zapytał.
- Nie, dlaczego miałabym być zła? - uśmiechnęłam się. - Wręcz przeciwnie. - powiedziałam.
- Przeszłabyś się ze mną? - Bennington spojrzał mi w oczy.
- No pewnie. - od razu się zgodziłam. - Ale rozdałeś już autografy? - zapytałam.
- Tak, już dawno, za dwie godziny ma grać ta pożal się Boże kapelka Twojego byłego. - przewrócił oczami.
- Nie chcę tego słyszeć. - odgarnęłam kosmyk włosa za ucho.
- Niestety będziesz musiała i ja też. Wszystkie kapele w trakcie występów muszą być na backstage'u. - westchnął.
- Przeżyję. - powiedziałam i zmusiłam się na uśmiech.
- To co? Idziemy na ten spacerek? - zapytał.
- A gdzie chcesz mnie zabrać? - zaciekawiona nie odrywałam od niego wzroku.
- Na koniec świata, najdalej od ludzi. - udzielił wymijającej odpowiedzi, ale to mi wystarczyło.
- Lecimy na Marsa? - zaczęłam się śmiać, a Chazzy mi zawtórował.
- Troszkę bliżej. - powiedział przez śmiech. Wyjął telefon i napisał
sms'a do Dave'a że na dwie godzinki zabiera auto. - Gotowa? - spojrzał
na mnie.
- No jasne. - złapałam jego dłoń i splotłam nasze palce.
Śmiejąc się pobiegliśmy za stadion, gdzie stało auto Chestera, do
którego wsiedliśmy. Bennington z piskiem opon ruszył i już po krótkiej
chwili jechaliśmy zatłoczonymi ulicami Londynu.
- Gdzie mnie porywasz? - zapytałam po 20 minutach jazdy.
- Zobaczysz. - usłyszałam w odpowiedzi. Nie pytałam więcej i tak bym
się nie dowiedziała. Po chwili samochód się zatrzymał. Staliśmy w jakimś
małym lasku, a z daleka widoczna była pusta plaża. Otworzyłam drzwi i
wyszłam na zewnątrz. Chaz też. Z oddali było słychać krzyki mew.
Poczułam, jak Chester bez słowa ujmuje moją rękę i wplata w nią swoje
palce. Uśmiechnęłam się do niego i milcząc ruszyliśmy w stronę plaży.
Kiedy dotarliśmy na miejsce, usiedliśmy na brzegu.
- Nathalie... - zaczął Bennington i utkwił wzrok we mnie.
- Słucham? - uśmiechnęłam się do niego.
- Wiesz, że jesteś dla mnie ważna, prawda? - zapytał. Serce zaczęło mi mocniej bić z nerwów. Co on chce mi powiedzieć?!
- No.. Wiem... - powiedziałam łamiącym się głosem. - Chester? -
chciałam zapytać, czy coś się stało, ale brunet powstrzymał mnie ruchem
dłoni.
- Błagam Cię, nie przerywaj mi, bo zaraz będzie klops. -
zaśmiał się. - Mogę mówić? - spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.
Kiwnęłam twierdząco głową. - Boże.. Nie wiem, jak to ubrać w słowa. Ja
pierdolę, jest gorzej, niż kiedy nie mam weny do tekstów. - jęknął.
- Chazzy, stało się coś? Co mi chcesz powiedzieć? - zapytałam rozgorączkowana.
- Nie! - natychmiast zaprzeczył, ale na chwilę się zatrzymał. -
Znaczy... Tak... - szepnął. Boże. Znowu wrócił do ćpania?! Tylko nie
to..
- No to powiedz mi, bo mój mózg wytwarza bardzo złe obrazy i zaczynam się bać. - wyznałam.
- To nic złego. Ja po prostu... - znów się zaciął. - Nie no ja już nie
wytrzymam. - warknął. Przybliżył się do mnie i delikatnie musnął moje
wargi. Potem jeszcze raz.. I jeszcze raz.. Aż wreszcie poczułam, jak
jego język pieści moje podniebienie i mój język. Odwzajemniłam to
przyciągając go do siebie bliżej. Poczułam, jak wplata jedną dłoń w moje
włosy, a drugą błądzi po moich plecach. Po dłuższej chwili usłyszałam
słowa, o których tylko śniłam.
- Kocham Cię. - wyszeptał Chaz
patrząc w moje oczy. Nie mogłam w to uwierzyć. Uśmiechnęłam się szeroko,
a w moich oczach pojawiły się łzy. - Ej, nie płacz... - zaśmiał się.
- Chester.. - wydukałam śmiejąc się i płacząc na zmianę. Nic więcej nie
zdążyłam powiedzieć, bo Bennington zatkał mi usta pocałunkiem, który
odwzajemniłam sadowiąc się na jego kolanach. Moje dłonie z pleców
powędrowały na jego policzki. Czułam, jak się uśmiecha, kiedy mój język
zaczął błądzić po jego podniebieniu. Po dłuższej chwili oderwaliśmy się
od siebie lekko zdyszani.. Oparłam swoje czoło o jego i patrzyliśmy
sobie w oczy uśmiechając się do siebie.
- Kocham Cię. - znów usłyszałam te piękne słowa.
- Ja Ciebie też. - wyszeptałam.
- Nie wiem czym ja sobie na to zasłużyłem. - uśmiechnął się. - Jestem strasznie.. Trudny. - westchnął.
- Twoja przeszłość nie ma znaczenia. Razem możemy zbudować lepszą
przyszłość. - powiedziałam. Wierzyłam w nas. Wierzyłam, że możemy
zbudować trwały związek.
- Wierzysz w to? - wyszeptał niemal niesłyszalnie Chester.
- Tak. - zdecydowany ton mojego głosu mnie samą zdziwił. - Oczywiście,
że tak. - uśmiechnęłam się. - A Ty nie? - zapytałam patrząc w jego oczy.
- Wierzę, ale szczerze to się boję. - wyznał.
- Będzie dobrze, jeśli oboje tego zechcemy. - pocałowałam go delikatnie w usta.
- Przytul się. - Chazz rozłożył ramiona, w które mocno się wtuliłam i
pocałował mnie w głowę. - Kocham Cię, wiesz? - wyszeptał w moje włosy.
- Mówiłeś mi to przed chwilą. Ja Ciebie też. - spojrzałam mu w oczy.
- Wspólna fotka na tapetę? - zapytał nagle wyjmując telefon.
- No jasne. - zaśmiałam się i pocałowaliśmy się, a Chazzy zrobił fotkę.
- Śliczna. - skomentowałam, gdy ją zobaczyłam. Na prawdę wyszła cudnie.
Wiatr rozwiał mi na niej włosy. Jeszcze te ostatnie promienie słońca
padające na nasze twarze. - Wyślesz mi ją? - zrobiłam słodkie oczka.
- Jasne, że tak. Przecież jesteśmy na niej razem. - uśmiechnął się i po
chwili zdjęcie zdobiło nasze wyświetlacze. - Jeszcze dzisiaj wstawię je
na fejsa. - powiedział dumny. - Moje zdjęcie w tle. - przytulił mnie do
siebie.
- Moje też. - zaśmiałam się i wtuliłam się w niego
zamykając powieki. - Oj Chazzy Chazzy. - pogłaskałam go po wytatuowanej
ręce.
- Słucham Cię, Perełko? - mój ukochany spojrzał na mnie uważnie.
- Nawet nie wiesz, jak długo na to czekałam. - zrobiłam mu noski. -
Teraz bezkarnie będę mogła Cię całować, jak mnie wciągniesz na scenę. -
zaczęłam się śmiać i dałam mu soczystego całusa.
- Ukartowałaś to sobie, spryciulo? - wyszeptał w moje wargi.
- To takie moje wyjście awaryjne, jakby jakaś Soldierka nie chciała
trzymać łapek przy sobie. - wymruczałam i zagryzłam lekko jego dolną
wargę zasysając ją delikatnie.
- Tylko nie rób mi scen zazdrości.
Będziesz musiała mi zaufać. Dobrze wiesz, że mam fanów różnej płci,
Skarbie. - pogłaskał mnie po policzku. Uwielbiałam czuć, jak dotyka
mojej skóry.
- Przecież wiem. - uśmiechnęłam się. - Nawet cztery fanki poznałam osobiście. - pochwaliłam się.
- Taak? - zdziwił się. - Kiedy? - zapytał odgarniając mi włosy z twarzy.
- Na koncercie. Udało mi się wskoczyć między nie. - zaśmiałam się.
- Ooo widzisz. Nie dziw się, że często skaczę w publikę. - puścił mi oczko.
- Ty chcesz mnie zdenerwować? - uniosłam lekko brwi do góry. Chaz zaczął się śmiać.
- Zazdrośnico Ty... - przyciągnął mnie do siebie i pocałował namiętnie.
Odwzajemniłam pocałunek, a Chester podniósł mnie do góry. Zaśmiałam się
i oplotłam nogami wokół bioder oddając się całkowicie czułościom. Gdy
się od siebie oderwaliśmy, znów odbiła mu palma i zaczął się drzeć.
- KOCHAM SOBIE NAAAATTT!!! - darł się kręcąc się ze mną w kółko.
- A NATT KOCHA SOBIE CHESTERA!!! - krzyczałam najgłośniej jak umiałam. -
Odbija Ci. - zaczęłam się śmiać, kiedy Beniuś obcałowywał mnie po całej
twarzy.
- Z miłości. - zaśmiał się i zaczął cmokać mnie w usta.
Odwzajemniałam to. - Mogę tak cały dzień. - powiedział między
cmoknięciami.
- Jutro mamy luz, więc możesz to wykorzystać. - zagryzłam dolną wargę.
- Oj... Kusisz. - zamruczał. - Zaplanuję coś dla nas. - powiedział.
- Dzień sam na sam? - spojrzałam głęboko w jego śliczne oczka.
- I wieczór też. - zagryzł płatek mojego ucha.
- Brzmi ciekawie. - wyszczerzyłam się.
- A na razie musimy wracać na stadion, do chłopaków. - westchnął.
- Nie chce mi się stąd jechać. - marudziłam.
- Mi też nie, ale niestety. - objął mnie. - Dawaj całusa na poprawę humoru. - zrobił dzióbek, a ja cmoknęłam go w usta.
- Kocham Cię, Nathalie. - usłyszałam kolejny raz z ust Chestera, gdy staliśmy przy aucie.
- Ja Ciebie też Kocham Chester. - odpowiedziałam. Znów mnie pocałował.
Nie liczyłam, który raz dzisiaj, ale mógłby nawet co pięć sekund.
Zaśmiałam się i zawiesiłam mu ręce na szyi odwzajemniając i pogłębiając
pocałunek. W końcu jednak musieliśmy się od siebie oderwać i wsiedliśmy
do auta, gdzie znów dałam mu całusa. Nie mogłam się powstrzymać.
-
Słodko mi od tych całusów. - śmiech Benningtona rozszedł się po aucie. -
Oby tak już było zawsze. - szepnął ruszając, a ja się tylko
uśmiechnęłam.
Kochani witam z kolejnym rozdziałem. Jak widzicie, pojawiły się nowe postacie. Zostaną z nami na stałe. :)
Oww. Czekałam na taki moment i się doczekałam. Chyba wiem jak potoczą się dalsze losy Rob'a, Brad'a Dave'a i Joe'a, ale na razie to tylko moje domysły :) Rozdział super c: Weny i czekam na następny :*
OdpowiedzUsuńNo już pewnie wszyscy się domyślają dzięki Angeli, ale policzę się z nią w szkole za to x D.
UsuńTylko nie rób Jej zbytniej krzywdy, plosie xD
UsuńSpokojnie, nie pozbawię życia mojej najlepszej przyjaciółki :) ;d
UsuńJeju, ale słodko się zrobiło! Czekam na dalsze części. Możemy liczyć na kolejną już dzisiaj? :)
OdpowiedzUsuńZobaczy się :3
UsuńOww. Czekałam na te momenty. Wiem jak będzie z resztą zespołu. Nie wiem czy mogę to napisać w komentarzu ale najwyżej będziesz na mnie w szkole krzyczała. Brad, Rob, Joe i David będą mieli dziewczyny i tak myślę, że to będą te dziewczyny z koncertu. Czekam na następne rozdziały z utęsknieniem. Życzę dużo weny. Buziaki Kaśka.
OdpowiedzUsuńCICHOOO! XD :P
UsuńSoldier Julka napisał wcześniej komentarz a przed napisaniem tego cię przepraszałam
OdpowiedzUsuńSpokojnie, będziesz żyła, ale tylko dlatego, że mam dzisiaj dobry humor : D Linkin Park z Tobą :* :d
Usuńpamiętaj o dobrym humorze w poniedziałek w szkole
UsuńDomysły, domysły. Wszędzie domysły!
OdpowiedzUsuń