Rano
obudziły mnie pierwsze dźwięki " Until It's Gone. " Spojrzałam na
budzik. 7:30. Kto o tej porze może dzwonić? I to w weekend? Pewnie JoJo.
Nie spojrzałam nawet na wyświetlacz. Od razu odebrałam.
- Skurwysynku, wiesz, która jest godzina? - zapytałam zaspana.
- Yy... 7:30. - usłyszałam w słuchawce męski, tak dobrze mi znany głos.
- Swoją drogą, ładnie witasz swojego idola, piękna. - śmiał się. O
Boże. Myślałam, że się ze wstydu spalę.
- Chester?! - wyjąkałam.
- Tak, to ja. - nie przestawał się śmiać. - Dzień dobry. - rechotał.
- Czeeść. - jąkałam się.
- Ej, Nattie, to tylko ja ! - krzyczał wesoło.
- Boże, głupio mi no... - powiedziałam.
- Za tego skurwysynka? - zapytał przez śmiech. - Nie no nie ma sprawy. -
dałabym głowę, że szczerzył swoje białe równe ząbki w uśmiechu.
- To nie było do Ciebie. Myślałam, że JoJo dzwoni. - zaczęłam się tłumaczyć.
- Przestań, nie jestem zły. - powiedział Chester spokojnym tonem. Odetchnęłam z ulgą.
- Mimo to przepraszam Cię bardzo. - uśmiechnęłam się delikatnie. -
Następnym razem spojrzę na wyświetlacz. - zaśmiałam się. - O co chodzi? -
zapytałam.
- Po prostu Mike nie odbiera, a mam do niego ważną sprawę. - wyjaśnił.
- On pewnie śpi. - zaczęłam się śmiać.
- Fuck. - syknął Chezz.
- Jeśli to ważne, mogę go obudzić. - powiedziałam.
- Serio? - zapytał z nadzieją.
- No pewnie. - uśmiechnęłam się. - Już wstaję. - powiedziałam i od razu
wstałam z łóżka i popędziłam do pokoju brata. - Mike !! - darłam się na
cały głos.
- Ej, bębenki mi pękną. - zażartował Bennington. - Poza tym fajnie się drzesz. - śmiał się.
- I tak go to nie obudzi. - powiedziałam. I miałam rację. Mój braciszek
przewrócił się na drugi bok i zaczął jeszcze bardziej chrapać.
- Kurwa ! - Chessie siarczyście przeklął. - Jest mi potrzebny. - powiedział.
- Czekaj, zaraz coś wymyślę. - chodziłam w tą i z powrotem. W końcu
wskoczyłam na wyrko brata i włączyłam " Castle Of Glass ". Zaczęłam
skakać . Chester się tylko śmiał i zaczął śpiewać razem ze swoją radiową
wersją. Po chwili dołączyłam do niego.
- Wake up brother ! Wake up! - krzyczałam.
- Co jest? - Mike wreszcie zaczął kontaktować. Bingo. Udało się.
- Obudź się, Chazy ma sprawę. - powiedziałam szeptem i wyłączyłam muzykę.
- Co się dzieje? - podniósł głowę. Podałam mu moją komórkę. - Co jest, Głąbie? - zapytał.
- Będziesz u nas zaraz z Nathalie? - zapytał Chasie. O co mu mogło chodzić?
- O co chodzi? - zapytał Mike przecierając oczy.
- Dowiecie się, jak przyjedziecie. Za godzinę, może być? - zapytał. Mike spojrzał na mnie. Kiwnęłam twierdząco głową.
- Wygląda na to, że tak. - mój brat uśmiechnął się do mnie delikatnie.
- Mike'uś ja idę wziąć prysznic i się ogarnąć. - pocałowałam brata w polik.
- Oki, tylko nie siedź tam i się nie pindrz dla Chesterka. - zachichotał.
- ZAMKNIJ SIĘ ! - krzyknęliśmy razem z Chezzem.
- Dobra, już dobra. - mój brat zaczął rechotać. Rzuciłam w niego poduszką.
- Nie czytaj mi sms'ów gnojku. - powiedziałam i wyszłam z jego pokoju kierując się do swojego, by wziąć ciuchy i dodatki.
Ubranie Natt.
Gdy wyszłam już gotowa, Mike zmierzył mnie wzrokiem.
- Co?! - spojrzałam na niego robiąc minę "WTF?! " - Nie, no Chezz
będzie przed Tobą klęczał na kolanach. - poklepał mnie po odsłoniętym
brzuchu. - Głupek. - burknęłam i założyłam swoje okularki
przeciwsłoneczne i kaptur na głowę. Włożyłam telefon do tylnej kieszeni
szortów, i zeszłam na dół ciągnąc brata za rękę. Miał na sobie białą
koszulkę, jeansy i białe adidasy. Włosy miał na żel, a na nosie okularki
podobne do moich. - Mój cabrio, czy Twoja BM-ka? - spojrzałam na niego.
- Twój cabrio. - rzucił mi kluczyki i objął mnie . - Tylko błagam, nie
włączaj nic z Linkin Parka ! - zrobił słodkie oczy. - Nie, żebym nie
lubił swojego zespołu, ale Ty to już nałogowiec jesteś. - śmiał się. -
No i co z tego? - spojrzałam na niego. - Nic siostra. - Mike pocałował
mnie w głowę. - Chodź już, bo Chester miał zbyt poważny głos, zaczynam
się martwić. - wyznałam. - Ja też. - spojrzał na mnie i objął mnie
ramieniem. Wplotłam swoją dłoń w jego i ruszyliśmy do garażu, który mój
brat otworzył i wyjechał z niego autem, a ja go zamknęłam. Mój brat
przesiadł się na miejsce pasażera, a ja usiadłam za kierownicą. Zapięłam
pasy, włączyłam radio i ruszyłam. Akurat leciało " Until it's gone" z
płyty. Zaczęłam śpiewać podgłaszając coraz bardziej. - Nieee !! - Mike
zatkał uszy. - Until it's gone !!! - wydarłam się w jego twarz i
zaczęłam się śmiać. - Matko ! - zaczął się śmiać ze mną. - Ja być Twa
siostra, Michael'u - śmiałam się. - Psychol. - śmiał się jeszcze
głośniej. - O Ty Świnio. - powiedziałam śmiejąc się. - Pożałujesz tego
słowa, napuszczę na Ciebie Chestera. - uśmiechnęłam się cwanie. - Pff, a
on mi może nagwizdać. - zaśmiał się. - Zobaczymy. - powiedziałam .
Nagle zadzwonił mój telefon. Mike od razu ściszył radio. Spojrzałam na
wyświetlacz. Jakiś nieznajomy numer. Odebrałam. - Halo? - odezwałam się.
- Cześć, Ślicznotko. - usłyszałam w słuchawce głos mojego byłego.
Zamarłam. - Natt? Jesteś tam? - zapytał. - Do Ciebie chyba jeszcze nie
dotarło, o czym miesiąc temu mówiłam. ZDRADZIŁEŚ MNIE SKURWIELU. - po
policzkach spływały mi łzy. - Więc teraz się odpierdol! Rozumiesz? -
krzyczałam przez łzy, które zupełnie rozmazały mój make-up. - Ale daj mi
wyjaśnić ! - Dave darł się do słuchawki. - Co? Już Bennington się za
Ciebie wziął, a mnie masz w dupie, tak? - krzyczał. - Od Chestera wara
!!! - krzyknęłam. - Nie dorastasz mu do pięt !! Co ja mówię !! Ty jesteś
kompletnym dnem !! - darłam się. - Nie wiem, co ja w Tobie widziałam .
Żegnam. - powiedziałam i rozłączyłam się. Rzuciłam telefon na deskę
rozdzielczą i zaczęłam płakać. David Stevenson. Początkująca gwiazda
rocka, mój były chłopak. Byłam z nim cztery lata i dwa miesiące.
Zdradzał mnie nie raz, wybaczałam mu, ale miesiąc temu powiedziałam "
dość ", gdy zobaczyłam, jak obściskuje się z jakąś fanką w garderobie.
Dobrze, że był ze mną Chester... Chociaż w sumie nie wiem, czy dobrze,
bo wybił mu zęba. Ale zasłużył mimo, że Chezz musiał pokryć koszty
wstawienia nowego. - Ja go zabiję. - Mike uderzył w drzwi. - Wyrwę mu
jaja, jeżeli jeszcze raz zadzwoni, albo się do Ciebie zbliży. -
powiedział. Nie byłam w stanie nic powiedzieć, cały czas płakałam.
Przesiadłam się na miejsce pasażera w połowie drogi, bo nie byłam w
stanie prowadzić. Na szczęście po niecałym kwadransie byliśmy na
miejscu. Gdy tylko auto się zatrzymało i zobaczyłam chłopaków siedzących
na huśtawce, od razu wysiadłam i zaczęłam biec w ich kierunku zalana
łzami. Kaptur spadł mi z głowy, włosy latały na wszystkie strony. -
Chester !!! - krzyczałam przez łzy. - Chesteeer!!! . - płakałam. Brunet
od razu wstał . Spojrzał na Mike'a, który w ciszy witał się z
chłopakami. Przytulił mnie do siebie mocno . - Ja nie mam siły... Nie
chcę już... - jąkałam się płacząc. - Słoneczko, co się dzieje? - Chezz
ujął moją twarz w dłonie i kciukami ścierał moje łzy. - Czemu płaczesz?
Co się stało? - pytał. W jego brązowych tęczówkach dostrzegłam
zmartwienie. - To ten skurwiel. - mój brat trząsł się z nerwów. Kopnięty
przez niego kamień przeleciał za bramę. - Znowu zaczyna ją nachodzić. -
wyjaśnił. - To prawda? - Bennington spojrzał w moje oczy. Zbladł. Kiedy
otrzymał potwierdzenie wyrażone skinieniem głowy, przycisnął mnie do
siebie mocniej. Patrząc na niego z góry dostrzegłam, że jego szczęka
jest zaciśnięta, a wzrok wlepiony w dal. - Załatwię to raz na zawsze.
Nigdy więcej nie będziesz przez niego płakała. - wycedził przez zęby. -
Chester, nie. - wyszeptałam. - Proszę, zostań ze mną. - patrzyłam na
niego ze łzami w oczach. - Nie idź nigdzie. - szepnęłam.
- Dobrze,
zostanę. - jego delikatny uśmiech przyniósł mi ulgę. To jednak nie
znaczyło, że zrezygnował. Wokalista Linkin Park'a jest cholernym
uparciuchem. - Obiecaj mi to . - spojrzałam mu głęboko w oczy. -
Przysięgnij, że nie zrobisz nic głupiego. - powiedziałam. - Przysięgam. -
pocałował mnie w czoło. Zawiesiłam mu ręce na szyi i uśmiechnęłam się
do niego lekko. - Czepiaku. - Bennington wtulił się w moją szyję.
Uwielbiałam czuć na niej jego oddech. Zapach jego perfum od razu dotarł
do moich nozdrzy. Zamknęłam powieki i zaczęłam głaskać go po głowie. Nie
przejęliśmy się tym, że Brad zrobił nam zdjęcie. Przeciwnie. Chester
podniósł mnie do góry. Oplotłam go nogami w pasie i dalej się tuliliśmy.
Słysząc dźwięk robionego zdjęcia zaśmialiśmy się tylko. - Zaraz się
popłaczę. - Mike pociągnął nosem i udawał, że ociera sobie łzy. - Ja
też. - Phoenix oparł głowę na jego ramieniu. - To takie wzruszające.. -
Joe wyjął chusteczkę i udawał, że w nią smarka. - Normalnie już słyszę
marsz weselny. - Brad dołączył do dyskusji. - A może by tak w stylu
rocka? - zaproponował Rob. - Wiecie, w końcu nasz Chesterek to rockman. -
zaśmiał się. - Ej, ja bym tak jeszcze postał, ale zdaję się, że oni
planują nam ślub. - usłyszałam cichy szept Chezza przy moim uchu. - Jak
zwykle, już się do tego przyzwyczaiłam, ale masz rację, jeszcze sobie
pomyślą, że coś między nami.. - zaczęłam się śmiać. To by było takie
nierealne.... On - gwiazda rocka. Te rzesze fanek i paparazzi..
Autografy, koncerty.. Wprawdzie dla mnie to nic nowego, ale jestem przy
nim taka zwyczajna.. Zbyt zwyczajna. Westchnęłam cicho. - Nawet jakby
kiedyś, coś, to co z tego? - spojrzał mi w oczy. Zamurowało mnie. On
tego nie mówił poważnie. Na pewno. Bennington lubił się czasem
ponabijać. Zapewne teraz tak było. - Dobra, pomińmy. - zaśmiałam się . -
Coś nam chciałeś chyba powiedzieć. - spojrzałam na niego. - O kurwa. -
przeklął. - Jak dobrze, że Cię mam. Zapomniałbym. - objął mnie
ramieniem, a ja wplotłam dłoń w jego. - Skleroza nie boli, Skarbie. -
pocałowałam go w policzek. - Ha ha ha, ale Ty zabawna. - przewrócił
oczami i podeszliśmy do chłopaków. - Och, nasze gołąbki. - Joe
uśmiechnął się do mnie słodko. - Żelka? - wyciągnął w moją stronę wielką
paczkę Haribo. - Dziękuję Misiaczku. - wzięłam różowego misia i
włożyłam go do ust. Po chwili wzięłam drugiego o tym samym kolorze i
włożyłam go do ust Chesterowi, który obejmował mnie od tyłu za szyję
trzymając głowę na moim ramieniu. - Wszystko ok? - zapytał cicho.
Przyssał się do mojego policzka, a ja zamknęłam oczy. - Tak. -
szepnęłam. - Powiedz wreszcie o co chodzi. - uśmiechnęłam się głaszcząc
go po wytatuowanych rękach. - Kochani moi... - zaczął patrząc na mnie i
na Mike'a. Chłopaki wiedzieli. Uśmiechali się tylko pod nosem. -
Chciałbym Was uroczyście poinformować, że.. - zatrzymał się patrząc
ciągle na nas. - Bennington ! - krzyknęłam. - Mów. - wbiłam mu lekko
paznokcie w środek "ognia ". na jego dłoni. - Ała, Ognista Jędzo ! -
jęknął posiadacz owego tatuażu. - Słucham?! - udałam oburzoną i wyrwałam
się z jego objęć. - W łeb byś nie chciał? - położyłam dłoń na biodrze. -
Dawaj. - zaczął do mnie podchodzić z tym swoim cwaniakowatym smile'm na
mordce. Zdjęłam swoją bluzę i rzuciłam nią w Mike'a . Zostałam w
spodenkach i koszulce, która odsłaniała mi brzuch i 1/4 pleców. Była
czarna i na przodzie miała biały napis LINKIN PARK. - Uu, będę się bił z
własną fanką. - Chess zmierzył mnie wzrokiem . Nie odpowiedziałam .
Wywróciłam go po wielu próbach i usiadłam na nim okrakiem . - Słodka
jesteś jak się złościsz. - zaśmiał się . Patrzyłam mu w oczy z
zaciśniętą szczęką. - Oj Nattie.. - położył dłonie na moich biodrach. -
Złaź. - śmiał się. Chłopaki robili nam fotki, ale nie obchodziło mnie
to. Zapewne polecą na mojego fejsa, bo Mike zna hasło. Albo zaś Phoenix
włamie się do Chestera i je wrzuci. Obstawiam drugą opcję. - Zejdę, ale
najpierw muszę coś zrobić. - mruknęłam. - Mike'y, podaj mi proszę moją
torebkę Słoneczko. - zwróciłam się do brata. Gdy moja prośba została
spełniona, wyjęłam czerwoną szminkę i pomalowałam nią usta brunetowi.
Następnie jak gdyby nigdy nic zeszłam z niego i położyłam torebkę na
huśtawce. - Ahhahahha.. - chłopaki dusili się ze śmiechu przybijając mi
piątki. - Jesteś wielka, Mała. - Brad wyciągnął do mnie obie dłonie, bym
przybiła mu piątkę. Tak zrobiłam. - W końcu moja siostrunia ! - Mike
prawie zachłysnął się śliną i zrobił do mnie dzióbek. Od razu dałam mu
całusa i usiadłam między jego nogami na huśtawce opierając się o niego
plecami. Spojrzał na mnie, a ja oparłam swoje czoło o jego. Zawsze
byliśmy blisko. Patrzyliśmy się na siebie dłuższy czas. - Kocham Cię,
Nattie. - wyszeptał Shinoda patrząc na mnie. - Ja Ciebie też, braciszku.
- przytuliłam twarzą do jego policzka. - Ej, a nas to już nie? - Joe
się oburzył. - Tego nie powiedziałam. - zaśmiałam się. - No chodźcie tu.
- przytuliłam ich. - Chezzie, Ty też. - przyciągnęłam go do nas
wycierając mu szminkę z ust chusteczką. - Foch? - spojrzałam mu w oczy. -
Nie, wariatko. - Bennington wbił mi lekko palca w brzuch i zaczął bawić
się moim kolczykiem . - Ale i tak się zemszczę, jak już będziemy w
Anglii. - pokiwał palcem. - Zaraz, zaraz, co? - zaniemówiłam. Spojrzałam
na resztę zespołu. Mój brat też miał oczy, jakby powsadzał tam
drobniaki. Patrzyłam zdziwiona na Chestera. - No ludzie, no contact, czy
jak? - trzepnął się ręką w głowę. - Jedziemy w trasę do Anglii na trzy
miesiące ! - krzyknął. - Linkin Park po raz enty podbiją UK ! -
wyszczerzył się do nas. - Ale co ja mam do tego? - zapytałam. - Kobieto,
ja Ci zaraz zrobię krzywdę. - Mike zabrał głos. - Jak to, co? Ty i JoJo
jedziecie z nami. - uśmiechnął się. Myślałam, że zemdleję. Niby to nie
była jedyna trasa koncertowa, na której z nimi byłam. Ale do tej pory
nie wyjeżdżałam poza Amerykę. Po śmierci rodziców Chester zadecydował,
że Mike nie może zostawić mnie samej. Jeszcze miałam ostatni rok liceum.
Głupio by było zawalić, nie? On też tak myślał i wszyscy się z nim
zgodziliśmy. - Wy sobie żartujecie, tak? - spojrzałam jeszcze raz na
wszystkich. Kiwnęli przecząco głową. Zatrzymałam wzrok na Chessim. -
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!! - zaczęłam się drzeć i piszczeć. Chłopaki
aż zatkali uszy ! Rzuciłam się Chezzowi na szyję i zaczęłam go ściskać. -
Dziękuję, dziękuję dziękuję ! - przytulałam go. Potem zaczęłam ściskać
resztę, a mojego brata najdłużej. - Kocham Was ! - przesłałam im buziaka
i skierowałam się biegiem do auta. - WIEMY ! - odkrzyknęli chórem
śmiejąc się. Podekscytowana do granic możliwości wzięłam telefon do
ręki. Spojrzałam na wyświetlacz . 45 nieodebranych połączeń. Nieznajomy
numer. Wiadomo kto. Przewróciłam oczami i wykręciłam numer do JoJo. -
Halo? - usłyszałam w słuchawce jej wesoły głos. - Pakuj się Kochanie. -
niemal wykrzyczałam . - Jedziemy do Anglii. - powiedziałam opanowując
się trochę. - Co?! - Była w szoku. Tak, jak ja. - Jedziemy w trasę
koncertową z Linkin Park na trzy miesiące. - powiedziałam omal nie
piszcząc z radości. - Czy Ty mi chcesz powiedzieć, że spędzę trzy
miesiące z najlepszym zespołem na świecie? - pisnęła. - Tak. To właśnie
chcę powiedzieć. - uśmiechnęłam się. Obie zaczęłyśmy się drzeć powodując
wybuch śmiechu chłopaków. Mimo, że byli kilka metrów dalej, zapewne
usłyszeli nasz wybuch radości. Po chwili do auta zajrzał Mike i
powiedział, że jedziemy, bo trzeba się spakować, a on potem idzie na
piwo z chłopakami. Okazało się, że jedziemy pojutrze, więc pewnie sobie
poimprezują. - Nie, nie nie, Maleńka nie tym razem. - Mike zachichotał,
jakby słyszał moje myśli . - Musimy przećwiczyć nowe piosenki. -
uśmiechnął się. - Jedno piwko na rozluźnienie nie zaszkodzi. - dodał i
wsiadł do auta za kierownicę, a chłopaki wpakowali się do mnie na tylne
siedzenie. Śpiewając, śmiejąc się i rozmawiając dojechaliśmy pod dom mój
i Mike'a. Chłopaki od razu poszli na piwo, a ja napisałam do JoJo
sms'a, że jestem sama i możemy się spokojnie spakować. Piętnaście minut
później przyjaciółka była u mnie autem ze swoimi 7 walizkami. Ja na same
kosmetyki mam 4... Masakra. Dobrze, że mamy prywatny samolot. Weszłyśmy
do domu. Od razu skierowałyśmy się do mnie do pokoju, gdzie wywaliłyśmy
nasze ciuchy i przy muzyce Linkin Park idealnie układałyśmy je w
naszych walizkach. - Kurwa, nie wierzę, że spędzę całe trzy miechy z
Mike'm. - pisnęła Jo. - No wiesz, ja z nim całe życie spędzam. Co innego
Chester. - zrobiłam maślane oczy. - Zbliżacie się do siebie coraz
bardziej, to się da zauważyć. - uśmiechnęła się. - To, że się czasem
przytulimy, czy pozbijamy nic nie znaczy. - powiedziałam. - Przecież nie
raz rozmawialiście w cztery oczy, dużo o sobie wiecie, prawda? -
patrzyła na mnie. - No tak. - przyznałam jej rację. - Oboje w życiu mamy
od początku przejebane.. - westchnęłam. - Ale przestańmy, bo zamiast
skakać pod sufit, wezmę żyletkę. - zaśmiałam się. - Ej, nawet się nie
waż, bo powiem Chesterowi, a wiesz, co on wtedy zrobi. - spojrzała na
mnie. - Pociąłby się gorzej, niż ja. - westchnęłam. - No właśnie. - Jo
podała mi rękę i dalej się pakowałyśmy. Moja świrowata przyjaciółka
pootwierała okna. Zaśmiałam się. - Co Ty robisz, debilu?! - śmiałam się.
- Chłopaków nie ma, możemy świętować. - zaśmiała się i wyjęła butelkę
piwa z plecaka. - Pani Bennington, czyń powinność ! - krzyknęła. Nie
musiała mi dwa razy powtarzać. Kapsel z piwa znalazł się na stole, na
który po chwili wskoczyłyśmy, tańcząc do The Catalyst. Nawet nie
zauważyliśmy, że chłopaki już wrócili. Jak zaczęła się kolejna zwrotka
Chestera zdjęłam bluzę którą miałam na sobie i rzuciłam ją na kanapę
biorąc kolejny łyk piwa. - UUU.. CHESTER BY SZALAŁ, JAKBY TO WIDZIAŁ,
MAŁA!! - krzyknęła Jo. - Ma się to coś ! - zaśmiałam się. - I tak oto
moja siostra udowadnia, że ma downa na naszym punkcie. - oparł się o
drzwi. Zaczął nas nagrywać. Gdy już skończyli, wyłączył radio. - E no co
jest?! Wyłączać mi " From The Inside " I to jak Chester zaczyna
refren?! - darłam się. - Kto śmiał kurwa?!! - darłam się i założyłam
bluzę. - Zaraz ktoś ma w ryj. - warknęłam. - Mikee !! - Jo przytuliła
się do mnie . - Nie milknij mój Aniele błagam. - jęczała.
Zorientowałyśmy się co jest grane dopiero, jak usłyszałyśmy śmiech
chłopaków. Spojrzałyśmy na siebie. - Cześć chłopaki. - uśmiechnęłam się
do nich słodko. - Jo debilu, oby Mike nie zrozumiał tego tekstu o
Aniele. - powiedziałam jej na ucho. Kiwnięcie głową. Słodkie uśmiechy w
stronę chłopaków. Wzrok Chestera na mnie. I tylko na mnie. - Ekhm, cześć
siostra. - Mike parsknął śmiechem i wyciągnął telefon. - Nie mów, że to
jest to, co myślę. - złapałam się za biodra. - Tak, Kochanie. Chezz
nawet widział, jak ściągasz bluzę, gdy słyszysz jego głos. - rechotał, a
ja zarumieniona spojrzałam na Benningtona. - Zamilcz Kochanie i daj mi
tą komórkę. - zrobiłam do niego słodkie oczka. - Oo nie, to jest za
drogi fant, żeby go stracić. - śmiał się. - Striptiz dla samego Chezza.
Nie no brachu, szacun. - poklepał przyjaciela po ramieniu. - To nie
striptiz Durniu ! - krzyknęłam. - Oddaj mi to, albo już nie żyjesz. -
spojrzałam na niego. - Zabójstwo w afekcie? O Kotku, to karalne. -
zaśmiał się. - Oddawaj to, podła Świnio !!! - krzyknęłam. - Oo i jeszcze
obelgi.. - rechotał i rzucił telefon Chesterowi, który go złapał. -
Mike, już nie żyjesz !!!!!!!!!!! - krzyknęłam. - Chester, oddaj. -
uśmiechnęłam się. - Ani mi się śni. - Benningtonowi spodobała się ta
zabawa. - Oddaj . - próbowałam przybrać poważny ton. - A jak nie, to co?
- jego cwany uśmiech powodował u mnie wzrost temperatury. - To... To..
Too... - nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Spojrzałam błagalnie na
JoJo. - To Cię złapiemy, posadzimy na krześle, zakneblujemy, przywiążemy
do tego krzesła i zamkniemy w piwnicy. - powiedziała. - Uu, ciekawe. -
poruszył brwiami. - Bennington! - krzyknęłam. - Shinoda!! - wydarł się
głośniej przez śmiech. - Oddaj mi to ! - krzyczałam. - Nie !! - śmiał
się. - Oddasz, czy sama mam sobie wziąć?! - krzyczałam. - Spróbuj
szczęścia, Śliczna. - uśmiechał się słodko. - A żebyś wiedział ! -
krzyknęłam i rzuciłam się w jego stronę przewracając go na dywan i
siadając na nim wygodnie z zamiarem odebrania mu telefonu z filmikiem.
Niestety Bennington sprawnie się wywijał. Złapał mnie za nadgarstki i
próbował delikatnie od siebie odepchnąć. W tym momencie nasze spojrzenia
się spotkały. Gapiłam się w tęczówki Chazza jak zahipnotyzowana.
Obudziłam się z transu słysząc chichot chłopaków. Chester się uśmiechnął
i podał mi telefon całując mnie w policzek.
- Zdrajca. - mruknął Mike'y.
- Też Cię wielbię, stary. - Chessie zsunął mnie z siebie wstając. Po
chwili podał mi dłoń, którą pewnie ujęłam . Przeszedł mnie przyjemny
dreszcz. Uśmiechnęłam się do Benningtona i trzepnęłam go w tył głowy.
- Za co?! - spojrzał na mnie z wyrzutem powstrzymując śmiech.
- Już dobrze wiesz. - zaśmiałam się. Skasowałam filmik i oddałam telefon bratu.
- Czemu mi to usunęłaś? - Spike zrobił słodkie oczka i wysunął wargę naprzód.
- Będziesz miał lepsze z London City. - pocałowałam go w nos. - Kocham Cię, braciszku. - przytuliłam się do niego.
- Ja Ciebie też, Młoda. - zostałam otoczona ramionami brata. Zawsze
czułam w nich bezpieczeństwo. - Jo, chodź tu. Wszyscy chodźcie. -
powiedziałam . Gdy moja prośba została spełniona ustawiliśmy się do
wspólnej fotki robiąc śmieszne miny.
- A teraz pobawimy się z młodą. - usłyszałam głos Farrella. Wyłonił się zza ściany.
- Co jest? - zapytałam wiedząc, że chodzi o mnie.
- Słyszałem, jak wczoraj grałaś " Numb " - powiedział. O kurde. No to się wkopałam.
- Yy... Ale ja tylko tak... - spojrzałam na niego uśmiechając się
delikatnie. Po chwili przeniosłam wzrok na chłopaków. Wszyscy mieli miny
z serii : " What?! " . U Chestera było ją widać najbardziej.
- Ale jak to, grała " Numb "? - zapytał Bennington.
- Normalnie. Na fortepianie. I to jak!! - krzyknął. obejmując mnie
ramieniem . - Moglibyśmy to normalnie wsadzić na naszą nową płytę! -
krzyczał rozentuzjazmowany. Aż kaszlnęłam.
- Żartujesz sobie? - spojrzałam na Phinn'iego.
- Nie. Chodź. - Phoenix wziął mnie za rękę i nie zważając na protesty
posadził mnie przed fortepianem stojącym w salonie. - Zagraj to. -
spojrzał na mnie.
- Dave Ty nie mówisz serio, prawda? - zapytałam cicho.
- No proszę Cię. - Phoeni uśmiechnął się delikatnie robiąc słodkie oczy.
- Dobra. - westchnęłam i spojrzałam w oczy Chestera. Zobaczyłam w nich
iskierki zadowolenia.... Zaczęłam grać.
TO. Miałam zamknięte oczy.
Wyobrażałam sobie, że jesteśmy w tym pokoju tylko my. Ja i Bennington.
Ja i mój idol. Ja i mój przyjaciel..
- To było.. Piękne dziewczyno. -
brunet uśmiechnął się do mnie. - Bezwarunkowo znajdzie swoje miejsce na
naszej nowej płycie. - dodał przytulając się do moich pleców. - Jeśli
się zgodzisz. - szepnął mi do ucha i pocałował jego płatek. Moje " Numb-
piano wersion " na płycie Linkinków. Matko Boska. Ja śnię. Trasa..
Teraz to. Niech ten sen się nie kończy.
Świetny rozdział. Coś czuję, że chyba przybyła Ci stała komentatorka xD Nie mogę się kiedy wreszcie będzie moment gdy dojdzie do czegoś między Nattie i Chester'em. ^^ Aww. WENY <3
OdpowiedzUsuńDoczekasz się doczekasz, spokojna Twoja rozczochrana Jula :d <3
UsuńA długo będę musiała czekać?
UsuńSpokojnie, już niedługo. Jutro II rozdział :-)
UsuńTo dobrze :P
Usuńzajebiste! lałyśmy ze śmiechu już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału miłego weekendu
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Nie czytałam do tej pory żadnego bloga o Linkin Park. To bedzie mój pierwszy :) Nattie i Chester ... Od razu widać że coś między nimi będzie :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział ;)
Pozdrawiam :)
No będzie będzie, w końcu to główni bohaterowie :)
UsuńBardzo mnie cieszy, że tutaj zajrzałaś :*
Rozdział ogólnie całkiem sympatyczny, tylko te jakby ,,ściśnięte" dialogi lekko przeszkadzają. Poza tym, nie mam żadnych zastrzeżeń. xd
OdpowiedzUsuń