piątek, 13 czerwca 2014

1. Niech ten sen się nie kończy

Rano obudziły mnie pierwsze dźwięki " Until It's Gone. " Spojrzałam na budzik. 7:30. Kto o tej porze może dzwonić? I to w weekend? Pewnie JoJo. Nie spojrzałam nawet na wyświetlacz. Od razu odebrałam.
- Skurwysynku, wiesz, która jest godzina? - zapytałam zaspana.
- Yy... 7:30. - usłyszałam w słuchawce męski, tak dobrze mi znany głos. - Swoją drogą, ładnie witasz swojego idola, piękna. - śmiał się. O Boże. Myślałam, że się ze wstydu spalę.
- Chester?! - wyjąkałam.
- Tak, to ja. - nie przestawał się śmiać. - Dzień dobry. - rechotał.
- Czeeść. - jąkałam się.
- Ej, Nattie, to tylko ja ! - krzyczał wesoło.
- Boże, głupio mi no... - powiedziałam.
- Za tego skurwysynka? - zapytał przez śmiech. - Nie no nie ma sprawy. - dałabym głowę, że szczerzył swoje białe równe ząbki w uśmiechu.
- To nie było do Ciebie. Myślałam, że JoJo dzwoni. - zaczęłam się tłumaczyć.
- Przestań, nie jestem zły. - powiedział Chester spokojnym tonem. Odetchnęłam z ulgą.
- Mimo to przepraszam Cię bardzo. - uśmiechnęłam się delikatnie. - Następnym razem spojrzę na wyświetlacz. - zaśmiałam się. - O co chodzi? - zapytałam.
- Po prostu Mike nie odbiera, a mam do niego ważną sprawę. - wyjaśnił.
- On pewnie śpi. - zaczęłam się śmiać.
- Fuck. - syknął Chezz.
- Jeśli to ważne, mogę go obudzić. - powiedziałam.
- Serio? - zapytał z nadzieją.
- No pewnie. - uśmiechnęłam się. - Już wstaję. - powiedziałam i od razu wstałam z łóżka i popędziłam do pokoju brata. - Mike !! - darłam się na cały głos.
- Ej, bębenki mi pękną. - zażartował Bennington. - Poza tym fajnie się drzesz. - śmiał się.
- I tak go to nie obudzi. - powiedziałam. I miałam rację. Mój braciszek przewrócił się na drugi bok i zaczął jeszcze bardziej chrapać.
- Kurwa ! - Chessie siarczyście przeklął. - Jest mi potrzebny. - powiedział.
- Czekaj, zaraz coś wymyślę. - chodziłam w tą i z powrotem. W końcu wskoczyłam na wyrko brata i włączyłam " Castle Of Glass ". Zaczęłam skakać . Chester się tylko śmiał i zaczął śpiewać razem ze swoją radiową wersją. Po chwili dołączyłam do niego.
- Wake up brother ! Wake up! - krzyczałam.
- Co jest? - Mike wreszcie zaczął kontaktować. Bingo. Udało się.
- Obudź się, Chazy ma sprawę. - powiedziałam szeptem i wyłączyłam muzykę.
- Co się dzieje? - podniósł głowę. Podałam mu moją komórkę. - Co jest, Głąbie? - zapytał.
- Będziesz u nas zaraz z Nathalie? - zapytał Chasie. O co mu mogło chodzić?
- O co chodzi? - zapytał Mike przecierając oczy.
- Dowiecie się, jak przyjedziecie. Za godzinę, może być? - zapytał. Mike spojrzał na mnie. Kiwnęłam twierdząco głową.
- Wygląda na to, że tak. - mój brat uśmiechnął się do mnie delikatnie.
- Mike'uś ja idę wziąć prysznic i się ogarnąć. - pocałowałam brata w polik.
- Oki, tylko nie siedź tam i się nie pindrz dla Chesterka. - zachichotał.
- ZAMKNIJ SIĘ ! - krzyknęliśmy razem z Chezzem.
- Dobra, już dobra. - mój brat zaczął rechotać. Rzuciłam w niego poduszką.
- Nie czytaj mi sms'ów gnojku. - powiedziałam i wyszłam z jego pokoju kierując się do swojego, by wziąć ciuchy i dodatki.

Ubranie Natt. Gdy wyszłam już gotowa, Mike zmierzył mnie wzrokiem. - Co?! - spojrzałam na niego robiąc minę "WTF?! " - Nie, no Chezz będzie przed Tobą klęczał na kolanach. - poklepał mnie po odsłoniętym brzuchu. - Głupek. - burknęłam i założyłam swoje okularki przeciwsłoneczne i kaptur na głowę. Włożyłam telefon do tylnej kieszeni szortów, i zeszłam na dół ciągnąc brata za rękę. Miał na sobie białą koszulkę, jeansy i białe adidasy. Włosy miał na żel, a na nosie okularki podobne do moich. - Mój cabrio, czy Twoja BM-ka? - spojrzałam na niego. - Twój cabrio. - rzucił mi kluczyki i objął mnie . - Tylko błagam, nie włączaj nic z Linkin Parka ! - zrobił słodkie oczy. - Nie, żebym nie lubił swojego zespołu, ale Ty to już nałogowiec jesteś. - śmiał się. - No i co z tego? - spojrzałam na niego. - Nic siostra. - Mike pocałował mnie w głowę. - Chodź już, bo Chester miał zbyt poważny głos, zaczynam się martwić. - wyznałam. - Ja też. - spojrzał na mnie i objął mnie ramieniem. Wplotłam swoją dłoń w jego i ruszyliśmy do garażu, który mój brat otworzył i wyjechał z niego autem, a ja go zamknęłam. Mój brat przesiadł się na miejsce pasażera, a ja usiadłam za kierownicą. Zapięłam pasy, włączyłam radio i ruszyłam. Akurat leciało " Until it's gone" z płyty. Zaczęłam śpiewać podgłaszając coraz bardziej. - Nieee !! - Mike zatkał uszy. - Until it's gone !!! - wydarłam się w jego twarz i zaczęłam się śmiać. - Matko ! - zaczął się śmiać ze mną. - Ja być Twa siostra, Michael'u - śmiałam się. - Psychol. - śmiał się jeszcze głośniej. - O Ty Świnio. - powiedziałam śmiejąc się. - Pożałujesz tego słowa, napuszczę na Ciebie Chestera. - uśmiechnęłam się cwanie. - Pff, a on mi może nagwizdać. - zaśmiał się. - Zobaczymy. - powiedziałam . Nagle zadzwonił mój telefon. Mike od razu ściszył radio. Spojrzałam na wyświetlacz. Jakiś nieznajomy numer. Odebrałam. - Halo? - odezwałam się. - Cześć, Ślicznotko. - usłyszałam w słuchawce głos mojego byłego. Zamarłam. - Natt? Jesteś tam? - zapytał. - Do Ciebie chyba jeszcze nie dotarło, o czym miesiąc temu mówiłam. ZDRADZIŁEŚ MNIE SKURWIELU. - po policzkach spływały mi łzy. - Więc teraz się odpierdol! Rozumiesz? - krzyczałam przez łzy, które zupełnie rozmazały mój make-up. - Ale daj mi wyjaśnić ! - Dave darł się do słuchawki. - Co? Już Bennington się za Ciebie wziął, a mnie masz w dupie, tak? - krzyczał. - Od Chestera wara !!! - krzyknęłam. - Nie dorastasz mu do pięt !! Co ja mówię !! Ty jesteś kompletnym dnem !! - darłam się. - Nie wiem, co ja w Tobie widziałam . Żegnam. - powiedziałam i rozłączyłam się. Rzuciłam telefon na deskę rozdzielczą i zaczęłam płakać. David Stevenson. Początkująca gwiazda rocka, mój były chłopak. Byłam z nim cztery lata i dwa miesiące. Zdradzał mnie nie raz, wybaczałam mu, ale miesiąc temu powiedziałam " dość ", gdy zobaczyłam, jak obściskuje się z jakąś fanką w garderobie. Dobrze, że był ze mną Chester... Chociaż w sumie nie wiem, czy dobrze, bo wybił mu zęba. Ale zasłużył mimo, że Chezz musiał pokryć koszty wstawienia nowego. - Ja go zabiję. - Mike uderzył w drzwi. - Wyrwę mu jaja, jeżeli jeszcze raz zadzwoni, albo się do Ciebie zbliży. - powiedział. Nie byłam w stanie nic powiedzieć, cały czas płakałam. Przesiadłam się na miejsce pasażera w połowie drogi, bo nie byłam w stanie prowadzić. Na szczęście po niecałym kwadransie byliśmy na miejscu. Gdy tylko auto się zatrzymało i zobaczyłam chłopaków siedzących na huśtawce, od razu wysiadłam i zaczęłam biec w ich kierunku zalana łzami. Kaptur spadł mi z głowy, włosy latały na wszystkie strony. - Chester !!! - krzyczałam przez łzy. - Chesteeer!!! . - płakałam. Brunet od razu wstał . Spojrzał na Mike'a, który w ciszy witał się z chłopakami. Przytulił mnie do siebie mocno . - Ja nie mam siły... Nie chcę już... - jąkałam się płacząc. - Słoneczko, co się dzieje? - Chezz ujął moją twarz w dłonie i kciukami ścierał moje łzy. - Czemu płaczesz? Co się stało? - pytał. W jego brązowych tęczówkach dostrzegłam zmartwienie. - To ten skurwiel. - mój brat trząsł się z nerwów. Kopnięty przez niego kamień przeleciał za bramę. - Znowu zaczyna ją nachodzić. - wyjaśnił. - To prawda? - Bennington spojrzał w moje oczy. Zbladł. Kiedy otrzymał potwierdzenie wyrażone skinieniem głowy, przycisnął mnie do siebie mocniej. Patrząc na niego z góry dostrzegłam, że jego szczęka jest zaciśnięta, a wzrok wlepiony w dal. - Załatwię to raz na zawsze. Nigdy więcej nie będziesz przez niego płakała. - wycedził przez zęby. - Chester, nie. - wyszeptałam. - Proszę, zostań ze mną. - patrzyłam na niego ze łzami w oczach. - Nie idź nigdzie. - szepnęłam.
 - Dobrze, zostanę. - jego delikatny uśmiech przyniósł mi ulgę. To jednak nie znaczyło, że zrezygnował. Wokalista Linkin Park'a jest cholernym uparciuchem. - Obiecaj mi to . - spojrzałam mu głęboko w oczy. - Przysięgnij, że nie zrobisz nic głupiego. - powiedziałam. - Przysięgam. - pocałował mnie w czoło. Zawiesiłam mu ręce na szyi i uśmiechnęłam się do niego lekko. - Czepiaku. - Bennington wtulił się w moją szyję. Uwielbiałam czuć na niej jego oddech. Zapach jego perfum od razu dotarł do moich nozdrzy. Zamknęłam powieki i zaczęłam głaskać go po głowie. Nie przejęliśmy się tym, że Brad zrobił nam zdjęcie. Przeciwnie. Chester podniósł mnie do góry. Oplotłam go nogami w pasie i dalej się tuliliśmy. Słysząc dźwięk robionego zdjęcia zaśmialiśmy się tylko. - Zaraz się popłaczę. - Mike pociągnął nosem i udawał, że ociera sobie łzy. - Ja też. - Phoenix oparł głowę na jego ramieniu. - To takie wzruszające.. - Joe wyjął chusteczkę i udawał, że w nią smarka. - Normalnie już słyszę marsz weselny. - Brad dołączył do dyskusji. - A może by tak w stylu rocka? - zaproponował Rob. - Wiecie, w końcu nasz Chesterek to rockman. - zaśmiał się. - Ej, ja bym tak jeszcze postał, ale zdaję się, że oni planują nam ślub. - usłyszałam cichy szept Chezza przy moim uchu. - Jak zwykle, już się do tego przyzwyczaiłam, ale masz rację, jeszcze sobie pomyślą, że coś między nami.. - zaczęłam się śmiać. To by było takie nierealne.... On - gwiazda rocka. Te rzesze fanek i paparazzi.. Autografy, koncerty.. Wprawdzie dla mnie to nic nowego, ale jestem przy nim taka zwyczajna.. Zbyt zwyczajna. Westchnęłam cicho. - Nawet jakby kiedyś, coś, to co z tego? - spojrzał mi w oczy. Zamurowało mnie. On tego nie mówił poważnie. Na pewno. Bennington lubił się czasem ponabijać. Zapewne teraz tak było. - Dobra, pomińmy. - zaśmiałam się . - Coś nam chciałeś chyba powiedzieć. - spojrzałam na niego. - O kurwa. - przeklął. - Jak dobrze, że Cię mam. Zapomniałbym. - objął mnie ramieniem, a ja wplotłam dłoń w jego. - Skleroza nie boli, Skarbie. - pocałowałam go w policzek. - Ha ha ha, ale Ty zabawna. - przewrócił oczami i podeszliśmy do chłopaków. - Och, nasze gołąbki. - Joe uśmiechnął się do mnie słodko. - Żelka? - wyciągnął w moją stronę wielką paczkę Haribo. - Dziękuję Misiaczku. - wzięłam różowego misia i włożyłam go do ust. Po chwili wzięłam drugiego o tym samym kolorze i włożyłam go do ust Chesterowi, który obejmował mnie od tyłu za szyję trzymając głowę na moim ramieniu. - Wszystko ok? - zapytał cicho. Przyssał się do mojego policzka, a ja zamknęłam oczy. - Tak. - szepnęłam. - Powiedz wreszcie o co chodzi. - uśmiechnęłam się głaszcząc go po wytatuowanych rękach. - Kochani moi... - zaczął patrząc na mnie i na Mike'a. Chłopaki wiedzieli. Uśmiechali się tylko pod nosem. - Chciałbym Was uroczyście poinformować, że.. - zatrzymał się patrząc ciągle na nas. - Bennington ! - krzyknęłam. - Mów. - wbiłam mu lekko paznokcie w środek "ognia ". na jego dłoni. - Ała, Ognista Jędzo ! - jęknął posiadacz owego tatuażu. - Słucham?! - udałam oburzoną i wyrwałam się z jego objęć. - W łeb byś nie chciał? - położyłam dłoń na biodrze. - Dawaj. - zaczął do mnie podchodzić z tym swoim cwaniakowatym smile'm na mordce. Zdjęłam swoją bluzę i rzuciłam nią w Mike'a . Zostałam w spodenkach i  koszulce, która odsłaniała mi brzuch i 1/4 pleców. Była czarna i na przodzie miała biały napis LINKIN PARK. - Uu, będę się bił z własną fanką. - Chess zmierzył mnie wzrokiem . Nie odpowiedziałam . Wywróciłam go po wielu próbach i usiadłam na nim okrakiem . - Słodka jesteś jak się złościsz. - zaśmiał się . Patrzyłam mu w oczy z zaciśniętą szczęką. - Oj Nattie.. - położył dłonie na moich biodrach. - Złaź. - śmiał się. Chłopaki robili nam fotki, ale nie obchodziło mnie to. Zapewne polecą na mojego fejsa, bo Mike zna hasło. Albo zaś Phoenix włamie się do Chestera i je wrzuci. Obstawiam drugą opcję. - Zejdę, ale najpierw muszę coś zrobić. - mruknęłam. - Mike'y, podaj mi proszę moją torebkę Słoneczko. - zwróciłam się do brata. Gdy moja prośba została spełniona, wyjęłam czerwoną szminkę i pomalowałam nią usta brunetowi. Następnie jak gdyby nigdy nic zeszłam z niego i położyłam torebkę na huśtawce. - Ahhahahha.. - chłopaki dusili się ze śmiechu przybijając mi piątki. - Jesteś wielka, Mała. - Brad wyciągnął do mnie obie dłonie, bym przybiła mu piątkę. Tak zrobiłam. - W końcu moja siostrunia ! - Mike prawie zachłysnął się śliną i zrobił do mnie dzióbek. Od razu dałam mu całusa i usiadłam między jego nogami na huśtawce opierając się o niego plecami. Spojrzał na mnie, a ja oparłam swoje czoło o jego. Zawsze byliśmy blisko. Patrzyliśmy się na siebie dłuższy czas. - Kocham Cię, Nattie. - wyszeptał Shinoda patrząc na mnie. - Ja Ciebie też, braciszku. - przytuliłam twarzą do jego policzka. - Ej, a nas to już nie? - Joe się oburzył. - Tego nie powiedziałam. - zaśmiałam się. - No chodźcie tu. - przytuliłam ich. - Chezzie, Ty też. - przyciągnęłam go do nas wycierając mu szminkę z ust chusteczką. - Foch? - spojrzałam mu w oczy. - Nie, wariatko. - Bennington wbił mi lekko palca w brzuch i zaczął bawić się moim kolczykiem . - Ale i tak się zemszczę, jak już będziemy w Anglii. - pokiwał palcem. - Zaraz, zaraz, co? - zaniemówiłam. Spojrzałam na resztę zespołu. Mój brat też miał oczy, jakby powsadzał tam drobniaki. Patrzyłam zdziwiona na Chestera. - No ludzie, no contact, czy jak? - trzepnął się ręką w głowę. - Jedziemy w trasę do Anglii na trzy miesiące ! - krzyknął. - Linkin Park po raz enty podbiją UK ! - wyszczerzył się do nas. - Ale co ja mam do tego? - zapytałam. - Kobieto, ja Ci zaraz zrobię krzywdę. - Mike zabrał głos. - Jak to, co? Ty i JoJo jedziecie z nami. - uśmiechnął się. Myślałam, że zemdleję. Niby to nie była jedyna trasa koncertowa, na której z nimi byłam. Ale do tej pory nie wyjeżdżałam  poza Amerykę. Po śmierci rodziców Chester zadecydował, że Mike nie może zostawić mnie samej. Jeszcze miałam ostatni rok liceum. Głupio by było zawalić, nie? On też tak myślał i wszyscy się z nim zgodziliśmy. - Wy sobie żartujecie, tak? - spojrzałam jeszcze raz na wszystkich. Kiwnęli przecząco głową. Zatrzymałam wzrok na Chessim. - AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!! - zaczęłam się drzeć i piszczeć. Chłopaki aż zatkali uszy ! Rzuciłam się Chezzowi na szyję i zaczęłam go ściskać. - Dziękuję, dziękuję dziękuję ! - przytulałam go. Potem zaczęłam ściskać resztę, a mojego brata najdłużej. - Kocham Was ! - przesłałam im buziaka i skierowałam się biegiem do auta. - WIEMY ! - odkrzyknęli chórem śmiejąc się. Podekscytowana do granic możliwości wzięłam telefon do ręki. Spojrzałam na wyświetlacz . 45 nieodebranych połączeń. Nieznajomy numer. Wiadomo kto. Przewróciłam oczami i wykręciłam numer do JoJo. - Halo? - usłyszałam w słuchawce jej wesoły głos. - Pakuj się Kochanie. - niemal wykrzyczałam . - Jedziemy do Anglii. - powiedziałam opanowując się trochę. - Co?! - Była w szoku. Tak, jak ja. - Jedziemy w trasę koncertową z Linkin Park na trzy miesiące. - powiedziałam omal nie piszcząc z radości. - Czy Ty mi chcesz powiedzieć, że spędzę trzy miesiące z najlepszym zespołem na świecie? - pisnęła. - Tak. To właśnie chcę powiedzieć. - uśmiechnęłam się. Obie zaczęłyśmy się drzeć powodując wybuch śmiechu chłopaków. Mimo, że byli kilka metrów dalej, zapewne usłyszeli nasz wybuch radości. Po chwili do auta zajrzał Mike i powiedział, że jedziemy, bo trzeba się spakować, a on potem idzie na piwo z chłopakami. Okazało się, że jedziemy pojutrze, więc pewnie sobie poimprezują. - Nie, nie nie, Maleńka nie tym razem. - Mike zachichotał,  jakby słyszał moje myśli .  - Musimy przećwiczyć nowe piosenki. - uśmiechnął się. - Jedno piwko na rozluźnienie nie zaszkodzi. - dodał i wsiadł do auta za kierownicę, a chłopaki wpakowali się do mnie na tylne siedzenie. Śpiewając, śmiejąc się i rozmawiając dojechaliśmy pod dom mój i Mike'a. Chłopaki od razu poszli na piwo, a ja napisałam do JoJo sms'a, że jestem sama i możemy się spokojnie spakować. Piętnaście minut później przyjaciółka była u mnie autem ze swoimi 7 walizkami. Ja na same kosmetyki mam 4... Masakra. Dobrze, że mamy prywatny samolot. Weszłyśmy do domu. Od razu skierowałyśmy się do mnie do pokoju, gdzie wywaliłyśmy nasze ciuchy i przy muzyce Linkin Park idealnie układałyśmy je w naszych walizkach. - Kurwa, nie wierzę, że spędzę całe trzy miechy z Mike'm. - pisnęła Jo. - No wiesz, ja z nim całe życie spędzam. Co innego Chester. - zrobiłam maślane oczy. - Zbliżacie się do siebie coraz bardziej, to się da zauważyć. - uśmiechnęła się. - To, że się czasem przytulimy, czy pozbijamy nic nie znaczy. - powiedziałam. - Przecież nie raz rozmawialiście w cztery oczy, dużo o sobie wiecie, prawda? - patrzyła na mnie. - No tak. - przyznałam jej rację. - Oboje w życiu mamy od początku przejebane.. - westchnęłam. - Ale przestańmy, bo zamiast skakać pod sufit, wezmę żyletkę. - zaśmiałam się. - Ej, nawet się nie waż, bo powiem Chesterowi, a wiesz, co on wtedy zrobi. - spojrzała na mnie. - Pociąłby się gorzej, niż ja. - westchnęłam. - No właśnie. - Jo podała mi rękę i dalej się pakowałyśmy. Moja świrowata przyjaciółka pootwierała okna. Zaśmiałam się. - Co Ty robisz, debilu?! - śmiałam się. - Chłopaków nie ma, możemy świętować. - zaśmiała się i wyjęła butelkę piwa z plecaka. - Pani Bennington, czyń powinność ! - krzyknęła. Nie musiała mi dwa razy powtarzać. Kapsel z piwa znalazł się na stole, na który po chwili wskoczyłyśmy, tańcząc do The Catalyst. Nawet nie zauważyliśmy, że chłopaki już wrócili. Jak zaczęła się kolejna zwrotka Chestera zdjęłam bluzę którą miałam na sobie i rzuciłam ją na kanapę biorąc kolejny łyk piwa.  - UUU.. CHESTER BY SZALAŁ, JAKBY TO WIDZIAŁ, MAŁA!! - krzyknęła Jo. - Ma się to coś ! - zaśmiałam się. - I tak oto moja siostra udowadnia, że ma downa na naszym punkcie. - oparł się o drzwi. Zaczął nas nagrywać. Gdy już skończyli, wyłączył radio. - E no co jest?! Wyłączać mi " From The Inside " I to jak Chester zaczyna refren?! - darłam się. - Kto śmiał kurwa?!! - darłam się i założyłam bluzę. - Zaraz ktoś ma w ryj. - warknęłam. - Mikee !! - Jo przytuliła się do mnie . - Nie milknij mój Aniele błagam. - jęczała. Zorientowałyśmy się co jest grane dopiero, jak usłyszałyśmy śmiech chłopaków. Spojrzałyśmy na siebie. - Cześć chłopaki. - uśmiechnęłam się do nich słodko. - Jo debilu, oby Mike nie zrozumiał tego tekstu o Aniele. - powiedziałam jej na ucho. Kiwnięcie głową. Słodkie uśmiechy w stronę chłopaków. Wzrok Chestera na mnie. I tylko na mnie. - Ekhm, cześć siostra. - Mike parsknął śmiechem i wyciągnął telefon. - Nie mów, że to jest to, co myślę. - złapałam się za biodra. - Tak, Kochanie. Chezz nawet widział, jak ściągasz bluzę, gdy słyszysz jego głos. - rechotał, a ja zarumieniona spojrzałam na Benningtona. - Zamilcz Kochanie i daj mi tą komórkę. - zrobiłam do niego słodkie oczka. - Oo nie, to jest za drogi fant, żeby go stracić. - śmiał się. - Striptiz dla samego Chezza. Nie no brachu, szacun. - poklepał przyjaciela po ramieniu. - To nie striptiz Durniu ! - krzyknęłam. - Oddaj mi to, albo już nie żyjesz. - spojrzałam na niego. - Zabójstwo w afekcie? O Kotku, to karalne. - zaśmiał się. - Oddawaj to, podła Świnio !!! - krzyknęłam. - Oo i jeszcze obelgi.. - rechotał i rzucił telefon Chesterowi, który go złapał. - Mike, już nie żyjesz !!!!!!!!!!! - krzyknęłam. - Chester, oddaj. - uśmiechnęłam się. - Ani mi się śni. - Benningtonowi spodobała się ta zabawa. - Oddaj . - próbowałam przybrać poważny ton. - A jak nie, to co? - jego cwany uśmiech powodował u mnie wzrost temperatury. - To... To.. Too... - nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Spojrzałam błagalnie na JoJo. - To Cię złapiemy, posadzimy na krześle, zakneblujemy, przywiążemy do tego krzesła i zamkniemy w piwnicy. - powiedziała. - Uu, ciekawe. - poruszył brwiami. - Bennington! - krzyknęłam. - Shinoda!! - wydarł się głośniej przez śmiech. - Oddaj mi to ! - krzyczałam. - Nie !! - śmiał się. - Oddasz, czy sama mam sobie wziąć?! - krzyczałam. - Spróbuj szczęścia, Śliczna. - uśmiechał się słodko. - A żebyś wiedział ! - krzyknęłam i rzuciłam się w jego stronę przewracając go na dywan i siadając na nim wygodnie z zamiarem odebrania mu telefonu z filmikiem. Niestety Bennington sprawnie się wywijał. Złapał mnie za nadgarstki i próbował delikatnie od siebie odepchnąć. W tym momencie nasze spojrzenia się spotkały. Gapiłam się w tęczówki Chazza jak zahipnotyzowana. Obudziłam się z transu słysząc chichot chłopaków. Chester się uśmiechnął i podał mi telefon całując mnie w policzek.
- Zdrajca. - mruknął Mike'y.
- Też Cię wielbię, stary. - Chessie zsunął mnie z siebie wstając. Po chwili podał mi dłoń, którą pewnie ujęłam . Przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Uśmiechnęłam się do Benningtona i trzepnęłam go w tył głowy.
- Za co?! - spojrzał na mnie z wyrzutem powstrzymując śmiech.
- Już dobrze wiesz. - zaśmiałam się. Skasowałam filmik i oddałam telefon bratu.
- Czemu mi to usunęłaś? - Spike zrobił słodkie oczka i wysunął wargę naprzód.
- Będziesz miał lepsze z London City. - pocałowałam go w nos. - Kocham Cię, braciszku. - przytuliłam się do niego.
- Ja Ciebie też, Młoda. - zostałam otoczona ramionami brata. Zawsze czułam w nich bezpieczeństwo. - Jo, chodź tu. Wszyscy chodźcie. - powiedziałam . Gdy moja prośba została spełniona ustawiliśmy się do wspólnej fotki robiąc śmieszne miny.
- A teraz pobawimy się z młodą. - usłyszałam głos Farrella. Wyłonił się zza ściany.
- Co jest? - zapytałam wiedząc, że chodzi o mnie.
- Słyszałem, jak wczoraj grałaś " Numb " - powiedział. O kurde. No to się wkopałam.
- Yy... Ale ja tylko tak... - spojrzałam na niego uśmiechając się delikatnie. Po chwili przeniosłam wzrok na chłopaków. Wszyscy mieli miny z serii : " What?! " . U Chestera było ją widać najbardziej.
- Ale jak to, grała " Numb "? - zapytał Bennington.
- Normalnie. Na fortepianie. I to jak!! - krzyknął. obejmując mnie ramieniem . - Moglibyśmy to normalnie wsadzić na naszą nową płytę! - krzyczał rozentuzjazmowany. Aż kaszlnęłam.
- Żartujesz sobie? - spojrzałam na Phinn'iego.
- Nie. Chodź. - Phoenix wziął mnie za rękę i nie zważając na protesty posadził mnie przed fortepianem stojącym w salonie. - Zagraj to. - spojrzał na mnie.
- Dave Ty nie mówisz serio, prawda? - zapytałam cicho.
- No proszę Cię. - Phoeni uśmiechnął się delikatnie robiąc słodkie oczy.
- Dobra. - westchnęłam i spojrzałam w oczy Chestera. Zobaczyłam w nich iskierki zadowolenia.... Zaczęłam grać.

TO. Miałam zamknięte oczy. Wyobrażałam sobie, że jesteśmy w tym pokoju tylko my. Ja i Bennington. Ja i mój idol. Ja i mój przyjaciel..
- To było.. Piękne dziewczyno. - brunet uśmiechnął się do mnie. - Bezwarunkowo znajdzie swoje miejsce na naszej nowej płycie. - dodał przytulając się do moich pleców. - Jeśli się zgodzisz. - szepnął mi do ucha i pocałował jego płatek. Moje " Numb- piano wersion " na płycie Linkinków. Matko Boska. Ja śnię. Trasa.. Teraz to. Niech ten sen się nie kończy. 

9 komentarzy:

  1. Świetny rozdział. Coś czuję, że chyba przybyła Ci stała komentatorka xD Nie mogę się kiedy wreszcie będzie moment gdy dojdzie do czegoś między Nattie i Chester'em. ^^ Aww. WENY <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doczekasz się doczekasz, spokojna Twoja rozczochrana Jula :d <3

      Usuń
    2. A długo będę musiała czekać?

      Usuń
    3. Spokojnie, już niedługo. Jutro II rozdział :-)

      Usuń
  2. zajebiste! lałyśmy ze śmiechu już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału miłego weekendu

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział. Nie czytałam do tej pory żadnego bloga o Linkin Park. To bedzie mój pierwszy :) Nattie i Chester ... Od razu widać że coś między nimi będzie :)
    Czekam na kolejny rozdział ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No będzie będzie, w końcu to główni bohaterowie :)
      Bardzo mnie cieszy, że tutaj zajrzałaś :*

      Usuń
  4. Rozdział ogólnie całkiem sympatyczny, tylko te jakby ,,ściśnięte" dialogi lekko przeszkadzają. Poza tym, nie mam żadnych zastrzeżeń. xd

    OdpowiedzUsuń