Wstałam rano w świetnym humorze. Koncert! Przeciągnęłam się i wyjęłam z szafy ciuchy na dziś
Stylizacja Natt, a ze skrzynki moje bransoletki i kosmetyki. Poszłam pod prysznic.
Szybko się umyłam i już po chwili stałam przed lustrem susząc włosy.
Rozczesałam je, ale nie związywałam. Czarny cień i tusz do rzęs,
czerwona szminka i gotowe. Wrzuciłam je do czarnej torby z białym
napisem LINKIN PARK. Wyszłam z pokoju i wpadłam na JoJo. Wyglądała
bosko.
Stylizacja Jo-Jo
- AAA!! - krzyczałyśmy i zaczęłyśmy się śmiać. Jo miała rozpuszczone włosy, jak ja, a makijaż też miała taki, jak ja.
- Wyglądasz bosko! - wykrzyknęła przyjaciółka.
- Ty też! - zaśmiałam się i obie założyłyśmy okulary przeciwsłoneczne.
- Gdzie chłopaki? - rozejrzałam się.
- Są już na śniadaniu. Chodź! - Offeman pociągnęła mnie za rękę. Zbiegłyśmy na dół.
- Wielkie wejście? - spojrzałam na nią.
- Czemu by nie? - zaśmiała się i ścisnęła moją dłoń, po czym weszłyśmy
do restauracji. Wszystkie oczy były zwrócone w naszą stronę.
Spojrzałyśmy na siebie uśmiechając się cwanie i usiadłyśmy przy stoliku
chłopaków. Tosty z dżemem i kakao już stały na stole.
- Nasze śliczne Soldierki. - Chazz się wyszczerzył.
- Cześć, Chester. - dałam mu całusa w policzek, a potem reszcie. Jo
usiadła sobie na kolanach Mike'a przenosząc swój talerz i stawiając obok
jego. Pocałowała go w usta i zaczęli jeść. Wszyscy poszliśmy za ich
przykładem.
- O 20.00 zaczynamy! - powiedział podekscytowany Mike.
Wyszczerzyłam się do niego jak głupia do sera. a on zrobił do mnie dzióbek wydając odgłosy całowania. Odwzajemniłam to.
- Całuśnie się tu zrobiło. - Phoenix'owi dopisywał nastrój. Zaśmiałam się.
- Aż mi słodko i jak będziemy jeść obiad nie wezmę deseru. - Hahn się wyszczerzył.
- Już to widzę. Już to widzę. - Rob pokręcił głową śmiejąc się.
- Sugerujesz coś?! - Joe spojrzał na kumpla wzrokiem zabójcy.
- Ja?! - Bourdon położył rękę na klatce piersiowej. - No skąd! - prychnął oburzony.
- Jasne, jasne, oczywiście. - ton głosu Joe'go po prostu ociekał ironią. Czułam, że zaraz zaczną się kłócić.
- Ej, chłopaki, uspokójcie się, no. Luz blues! - zareagowałam. -
Pomyślałam, że po śniadaniu moglibyśmy pojechać do studia, zrobilibyście
sobie jeszcze jedną próbę, potem byśmy wyskoczyli na jakiś soczek czy
coś.. - zaproponowałam.
- To całkiem dobry pomysł. - Chazzy objął
mnie ramieniem i pierwszy raz dzisiaj pocałował w czoło. Uśmiechnęłam
się. - I przy okazji powiecie mi, coście wczoraj wykombinowali z
Phoenix'em. - spojrzał mi w oczy.
- Stary, ale o co Ci chodzi? -
Phoenix spojrzał na niego, jak na UFO-ka. -My nic nie kombinujemy. -
dodał przewracając oczami. Na prawdę grał świetnie. Szybko dokończyłam
śniadanie.
- Poczekajcie na mnie przed hotelem, wezmę jeszcze kurtkę z pokoju. - wstałam.
- Jasne siostra. - Mike wystawił do mnie rękę, bym przybiła mu piątkę. - Nie za długo. - pokiwał palcem.
- Pół minutki, ja tylko po kurtkę. - dałam mu całusa w policzek i
odwróciłam się na pięcie po czym ruszyłam na górę. Wyjęłam z torby
klucze i otworzyłam swój pokój. Wzięłam z wieszaka klucze i napisałam
sms'a do Davida.
Phoenix. Ani mru mru, rozumiesz?
Schowałam telefon do torby, założyłam kurtkę i wyszłam z pokoju. Zbiegłam na dół przeskakując co drugi schodek.
- Pst! - usłyszałam. Po chwili poczułam, jak ktoś ciągnie mnie za ścianę.
- Dave! - szepnęłam cicho. - Oszalałeś?! - spojrzałam na niego. - Domyślą się, kretynie. - warknęłam.
- Talinda. - spojrzał na mnie.
- Co Talinda do jasnej cholery?! Dowiedziałeś się czegoś? - zapytałam.
- Ona tu jest! - wysyczał.
- Co?! Gdzie?! - pytałam.
- Tutaj. W hotelu. Widziałem ją dopiero. Ma pokój. - mówił.
- I dlaczego Ty mi do kurwy nędzy nic nie powiedziałeś?! - omal nie wybuchłam.
- Przy Chesterze tak miałem?! - oburzył się.
- Już dobra, dobra, rozumiem. - uspokoiłam się. - Gdzie ją widziałeś? - zapytałam.
- Poszedłem na fajkę za hotel. Stała parę metrów ode mnie z jakimiś trzema kolesiami. - prychnął.
- Dziwka. - mruknęłam. - Słyszałeś o czym gadali? - oparłam się o ścianę.
- Nie, ale boję się, że coś kombinują. - usiadł na ławce przed moimi drzwiami.
- To jest pewne. - stwierdziłam.
- Jeśli nam spierdoli koncert, zabiję sukę. - warknął.
- Uspokój się. Nie dopuszczę do tego obiecuję Ci to. - uśmiechnęłam
się. - A teraz chodź już. - powiedziałam i ruszyliśmy przed hotel, gdzie
czekała na nas reszta zgrai.
- No nareszcie! Dwadzieścia minut na Was czekamy! Gdzie wyście byli?! - JoJo zaczęła na nas wrzeszczeć.
- Offeman, uspokój się. Zaciął się zamek w łazience! - skłamałam.
- Co ma z tym wspólnego Phoenix? - zapytał Brad.
- To, że po nią poszedłem, znalazłem ją i zawołałem boy'a, który nam
pomógł, półgłówku. - warknął Dave. Spojrzałam na niego. Rozumieliśmy się
bez słów. - Idziemy? - przeniósł wzrok na resztę. Kiwnęli tylko głowami
i ruszyliśmy na próbę. Milczeliśmy przez całą drogę. Gdy dotarliśmy do
studia, Brad dał mi klucze. Otworzyłam drzwi i zapaliłam światło.
- Trzeba zaśpiewać kilka utworów z THP. - Bennington się wyszczerzył.
- Co proponujesz? - Joe się uśmiechnął.
- Na sto procent " Rebellion", potem możemy zagrać " Final Masquerade",
" Until it's Gone", "Wastelands".. - mówił. - Trochę starszych piosenek
też by się przydało.
- " In The End" " Numb", " Faint", " When They
Come For Me " " The Catalyst" " Lost in The Echo " " Burn it Down " "
Powerless" " Leave out all the rest", "Victimized", " Breaking the Habit
" " Roads Untraveled." " I'll Be Gone" " A Light That Never Comes" -
wyliczałam, a chłopaki patrzyli na mnie.
- Dodajmy do tego jeszcze " Lying From You ". - wtrącił Mike.
- I koniecznie " One Step Closer " - odezwał się Joe. - Uwielbiam tą
nutę. - powiedział, a wtedy ja wstałam i przybiłam mu żółwika.
- Wyobraża ktoś sobie nasz koncert bez " Don't Stay ", "Given up"
i " From The Inside "? - zapytał Phoenix. - Bo ja nie. - dodał. -
Nattie by szalała ze złości, jakbyśmy tego nie zagrali! - zaczął się
śmiać.
- Odwal się. - zawtórowałam mu.
- Też Cię Kocham. - Farrell wysłał mi całusa.
- Pff... - fuknęłam.
- Żadne " Pff " Kochanie. - zaśmiał się.
- Żadne " Kochanie " Baranie. - odgryzłam się.
- Baran to jest Brad. - spojrzał na Delsona.
- Spierdalaj. - syknął Braddy w odpowiedzi.
- Bradzio to Owieczka, a nie Baran. - uśmiechnęłam się.
- Nie jestem Baran, nie jestem Owieczka, jestem Brad! - zaśmiał się.
- I lepiej zaczynajmy tą próbę, mamy tylko siedem godzin. - Mike oparł się o głośnik.
- Poza tym my wiemy swoje, Ty wiesz swoje. - dodał Rob.
Już nikt nic na to nie odpowiedział, bo Chester zarządził rozpoczęcie
próby. Po kolei od " Rebellion" do "From the Inside " według ściśle
ustalonego planu, który Chazzy nawet przepisał na kartkę. Dostałam
zakwasów karku od ruszania głową. Jak dobrze, że wzięłam lusterko!
Szopa, jaka zrobiła się na mojej głowie to istny armagedon!
- I oto tak wygląda Soldierka! - powiedział uroczystym tonem mój brat wskazując na mnie palcem.
- Shut up! - pokazałam mu język starając się doprowadzić moje kudełki
do ładu. - Tak powinna wyglądać każda szanująca się fanka. -
uśmiechnęłam się.
- Widać, że nas Kocha. - Joe objął mnie ramieniem, a ja się do niego przytuliłam.
- I to bardzo Was Kocham. - uśmiechnęłam się.
- Która jest godzina? - zapytał Spike.
- Czekaj. - Chaz spojrzał na zegarek w telefonie. - 17.00. - powiedział.
- JoJo, słyszałaś to!? Trzy godziny! - wstałam.
- Ja pierdolę ja pierdolę ja pierdolę! - przyjaciółka się do mnie
przytuliła i zaczęłyśmy skakać powodując rozbawienie naszych idoli.
- Ej, ja bym coś zszamał przed koncertem. - Chester się zaśmiał.
- Mamy jeszcze kupę czasu. Wracamy po auto, jedziemy na kebaba, a potem
od razu na Wembley. - uśmiechnęłam się szeroko. Wyszliśmy ze studia
obejmując się i śmiejąc. Wyśmienite humory przed dobrą zabawą to
podstawa. Zostało tylko trzy godziny do koncertu Linkin Park.
- MIKE! - krzyknęłam wesoło.
- Co się stało, Siostrzyczko? - Shi uśmiechnięty przycisnął mnie bardziej do siebie tym samym odsuwając mnie od Chazza.
- Kocham Cię najmocniej na świecie! - rzuciłam mu się na szyję.
- Za jakieś cztery godziny powiesz, że mnie nienawidzisz. - zaśmiał się przytulając mnie.
- Ale prawda zawsze będzie inna. Kocham Cię po prostu, no. - pocałowałam go w policzek.
- Oj wiem wiem Kochanie, ja Ciebie też Kocham. Nie wiem, co bym bez Ciebie zrobił. - przytulał mnie cały czas.
- Dziękuję. - szepnęłam wtulona twarzą w jego bluzę.
- Za co? - brat spojrzał na mnie z góry.
- Za wszystko. - uśmiechnęłam się.
- Tam gdzie ja, to i Ty. Pamiętaj. - wyszeptał Mike'y do mojego ucha
wciąż nie przestając mnie przytulać. I jak tu go nie kochać?...
Wiem, że dzisiejszy rozdział bez romantyzmów, ale spokojnie. Czekajcie do jutra, a nie zawiedziecie się :* Całusy :*
świetny czekam na nexta nie mogę się doczekać jutrzejszego dnia życzę weny Buziaki
OdpowiedzUsuńSuodko xD Masz rację mało czułości :) Weny i czekam na kolejny <3 :*
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością i nieudawaną radością na jutro weny, weny i jeszcze raz weny :* :)
OdpowiedzUsuńKróciutki, ale miło się czyta.
OdpowiedzUsuńWeny!