niedziela, 22 czerwca 2014

13. To się kupy nie trzyma.

Kiedy Chester zamknął za nami drzwi od razu ruszyłam do jego szafy i otworzyłam ją. Zamurowało mnie. On tam miał kompletny burdel! Zakryłam twarz dłonią.
- Co się stało? - Chaz do mnie podszedł i spojrzał na półki. - Moja szafa. - uśmiechnął się. Nie odezwałam się. Zaczęłam wywalać wszystkie ciuchy. - Co Ty wyprawiasz?! - wybuchł i zaczął wkładać ubrania z powrotem.
- Zostaw to. - znów je wywaliłam na podłogę. - Zrobię tu porządek, mój chłopak fleją nie będzie. - mruknęłam.
- Nie lubisz mojego stylu rockmana? - spojrzał na mnie z wyrzutem.
- Styl rockmana lubię, ale nie styl bezdomnego, Słoneczko. - uśmiechnęłam się do niego i zaczęłam przeglądać ubrania. - Oo, w tej koszulce byłeś na moich 17 urodzinach. - mruknęłam.
- Ja w niej jeszcze chodzę! - wyrwał mi ją. Żeby mi to udowodnić zdjął koszulkę, którą miał na sobie i założył tą starą. Niestety była tak obciśnięta, że się rozerwała. - Ups. Przypakowałem. - stwierdził.
- No troszkę. - zaczęłam się śmiać.
- Ale tych spodni Ci nie dam! - zabrał z wielkiej kupy szare rurki wyraźnie wytarte na kolanach.
- Nie wkurwiaj mnie Bennington. Byłeś w nich trzy lata temu na koncercie! - wrzasnęłam wyrywając mu je i wyrzucając na sporą kupkę rzeczy do wyrzucenia.
- I w czym ja będę chodził? - jęczał.
- Właśnie dlatego idziemy na zakupy, Kotku. - uśmiechnęłam się. Wyjęłam z kosza czarny worek i wrzuciłam do niego niepotrzebne ubrania, po czym wyniosłam je przed hotel do kosza dla biednych. Oczywiście z wyjątkiem tej rozdartej koszulki, która poszła do śmieci. Dumna z siebie wróciłam do swojego ukochanego by poukładać te ciuchy, które jeszcze nadały się do noszenia.
~ W centrum handlowym. ~
- Powiedz mi, dlaczego ja się na to zgodziłem? - wyjęczał Chazz zmęczonym głosem podążając niczym cień za mną. Sklep był wielki, wprost idealny dla nas. Tyle tu ciuchów, że aż oczy się świecą!
- Bo mnie Kochasz i nie potrafisz mi odmówić. - powiedziałam rozbawiona zerkając przez ramię na Chestera, który miał minę skazanego na najgorsze tortury niewinnego człowieka. A ja? Ja czerpałam z tego wielką satysfakcję. Niech nie myśli, że we wszystkim jest królem. Wyrzuciłam mu tyle ubrań, że w jego szafie zostało tylko raptem pięć koszulek, dwie pary spodni, kilka bluz i trzy garniaki. Musiałam o niego zadbać. - Poza tym potrzebowałam targarza. No wiesz, te torby są takie ciężkie.. - udałam zmęczoną. Chessie zmrużył groźnie oczy. Roześmiałam się perliście i wzruszyłam ramionami. - No co? - uśmiechnęłam się niewinnie po raz kolejny rozglądając się za czymś stosownym. Moją uwagę przykuł wiszący naprzeciwko mnie garnitur. Oczy mi się zaświeciły. Na dodatek jego rozmiar. Zdjęłam go ze stojaka i przyłożyłam do swojego chłopaka, by mniej więcej zorientować się, jak będzie w nim wyglądał.
- Chyba żartujesz! - Bennington spojrzał na mnie, a potem na trzymany przeze mnie w dłoniach komplet.
- Czemu? - przyjrzałam mu się zdziwiona. - Do twarzy Ci w niej. - uśmiechnęłam się.
- Nattiś, ja i garnitur? - Chazzy parsknął śmiechem kręcąc z rozbawieniem głową.- To tak, jakbyś kazała Królowej Elżbiecie założyć glany. To się kupy nie trzyma! - śmiał się. - Takie rzeczy zakładam tylko na gale i czuje się jak pedzio. - jęczał.
- Chociaż przymierz. - poprosiłam błagalnym tonem robiąc maślane oczka. Wiedziałam, że ta minka go zmiękczy. Był mój i to w całości. - No Chazzy, Misiaczku, mój Pyszczku najsłodszy proooszę. - złożyłam ręce jak do modlitwy i zamrugałam kilkakrotnie powiekami.
- Ugh, idź precz, opętałaś mnie. - mruknął posępnie. Wiedziałam jednak, że w duszy jest inaczej. Że ma do mnie wielką słabość. Czasami, kiedy go wkurzałam, zawsze wychodził, nigdy nie podniósł na mnie głosu. Nie mogliśmy bez siebie wytrzymać nawet pięciu minut.
- Kocham Cię. - rzuciłam mu się na szyję i dałam mu buziaka prosto w usta. - No leć leć szybciutko, chcę Cię zobaczyć. - klasnęłam w dłonie podekscytowana i gdy tylko mój ukochany zniknął za kotarą przymierzalni zaczęłam mu szukać spodni. Znalazłam kilkanaście zarąbistych par w jego rozmiarze. Przy okazji wpadłam na kilka koszulek, koszul i bluz. - Przymierz to Skarbie. - powiedziałam słodkim tonem podając mu rzeczy.
- Matko Boska! - jęczał.
- Podobno się nie modlisz. - odgryzłam mu się.
- Zamorduję Cię, jak tylko wyjdziemy ze sklepu. - mruknął, gdy wreszcie mógł wychylić głowę choć na chwilę. - Ludzie, ja w tym wyglądam, jakbym szedł do kościoła, a ja nie chodzę do kościoła! - biadolił.
- To może czas, żebyś zaczął. - zaśmiałam się i wepchnęłam mu w ręce kolejną stertę ubrań. - Tylko się rusz, bo mam jeszcze plany na dzisiejszy dzień. - ponagliłam go i uśmiechnęłam się słodko widząc jego groźną minę.
- Dlaczego Ty mnie tak nienawidzisz? - spojrzał na mnie wzrokiem zbitego psa. Zrobiłam do niego dzióbek wydając odgłosy cmokania i zasunęłam za nim kotarę do przebieralni. Oparłam się o filar zakładając ręce na biuście. Gdy wreszcie wszystko przymierzył i wpakowaliśmy to do toreb, zajęłam się sobą. Kupiłam sobie chyba z 10 sukienek, kilka mini - dzięki Chesterowi, z 5 par rurek, kilka legginsów, szortów.. Koniecznie musiałam sobie kupić kilka bluzek bez ramiączek, na szyję i bez pleców. Chazz wybierał! Uwierzycie?! Kilka koszulek z rękawkami i na ramiączkach, parę bluz, bluzki z odkrytym brzuchem i 5 par nowych szpilek, tenisówek, conversów... Zakupy uważam za udane. Ruszyliśmy do kasy. Chester wyciągnął kartę.
- O nie nie ja płacę za siebie. - zaprotestowałam.
- Kocie, nie ma opcji. - uśmiechnął się i podał kartę kasjerce, która mierzyła go wzrokiem. Chrząknęłam.
- On raczej nie ma w sobie czytnika do kart, więc proszę go tam nie szukać. - powiedziałam nieco wkurzona obejmując go w pasie. Czarnulka speszona odgarnęła nerwowo włosy i wróciła do swoich obowiązków. Byłam z siebie dumna. W duchu skakałam z radości widząc zakłopotanie na twarzy tej dziuni. Wszystko zrozumiałam, kiedy zobaczyłam, że pod fartuchem ma koszulkę z logiem Linkin Park. Prychnęłam pod nosem. Kiedy wyszliśmy ze sklepu obładowani torbami i Chazz pakował je do bagażnika, pomagałam mu, by poszło szybciej. Udało się. Spokojnie wsiedliśmy do auta. Nim Chazz  ruszył, położył dłoń na moim udzie i delikatnie mnie po nim pogładził.
- Zazdrośnica. - wymruczał mi do ucha.
- Ja? - fuknęłam . - Nie. - uśmiechnęłam się.
- Ehe, nie. - Chazzy się roześmiał. - A to w sklepie? - puścił mi oczko.
- Co w sklepie? - udałam głupią. - Aa to... - próbowałam grać, że dopiero sobie o tym przypomniałam. - Po prostu ta laska się ślimaczyła i mnie to wkurzyło. - z gracją strzepałam włosy w tył i wyjęłam z kopertówki lusterko w którym uważnie się przejrzałam.
- I dziwnym trafem miała koszulkę z naszym logiem. - zaśmiał się.
- Serio? - spojrzałam na niego ciągle udając głupią. - Nie zauważyłam. - założyłam nogę na nogę.
- Jasne, jasne. - mój ukochany pokiwał głową z dezaprobatą jakby mówił " Tak, tak na pewno ".
- Oj dobra dobra, nie drąż. - uśmiechnęłam się. - Jedź, bo mi zepsujesz plany. - uśmiechnęłam się uwodzicielsko.
- Plany? - wymruczał całując mnie w ramię.
- Mhm. - uśmiechnęłam się leniwie drżąc delikatnie pod wpływem jego warg.
- No to już jedziemy. - wyszczerzył się.
- Tylko nie szarżuj. - pokiwałam palcem. - Muszę Cię mieć w jednym kawałku. - przejechałam długim paznokciem po materiale jego spodni.
- Oo, ciekawe. - Bennington oblizał wargi.
- Jedź. - puściłam mu oczko.
- Tak jest moja Pani. - śmiech mojego Słoneczka rozszedł się po aucie. Po chwili poczułam jego wargi na swoich. Oddałam się pieszczocie pogłębiając ją jeszcze bardziej. Po dłuższej chwili Chazz ją przerwał słodko się uśmiechając i ruszył. 


Cześć, Perełki <3 Witam moich Kochanych Soldiersów z nowiusieńkim rozdziałem <3 . Do teraz nie wierzę, że mam tyle wejść :o To sen? :o Nie, chyba nie. Dziękuję tym czytelnikom, którzy komentują, a tych, którzy mają lenia, zachęcam do wysilenia paluszków i klawiaturki <3 Komentarze to dla mnie duża motywacja, tak samo jak wejścia <3 Pozdrawiam :*

8 komentarzy:

  1. Świetny! Czekam na nexta. Styl BEZDOMNEGO. Dobre. Pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja myślałam ze będzie łóżeczko :(((
    Zajebiste

    OdpowiedzUsuń
  3. Cały rozdział czytany z bananem na twarzy. Jezusicku, uwielbiam riposty rodzeństwa Shinoda. Weny i do następnego <3

    OdpowiedzUsuń