Obudziłam się rano z mega suszą w gardle. Wczoraj wypiłam z
dziewczynami jeszcze dwie flaszki czystej z colą i lodem. Robiłyśmy
sobie drinki. Nic nie pamiętam z powrotu do hotelu. Wszystko sprzed, nic
po. Masakra. Zwlokłam się z łóżka.
- O ja pierdolę... - przeklęłam,
gdy zaczęło mi się kręcić w głowie. - Nie, no what the fuck? - złapałam
się za nią patrząc na swój ubiór. Koszulka Chazza. To już wiem, kto
mnie przebrał. - Matko. On mnie widział w bieliźnie. - jęknęłam opadając
na łóżko. - Bitch please no... I ja nic nie pamiętam. - jęczałam. Nagle
usłyszałam dźwięk telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz. Maryse.
Odebrałam.
- Allo Bejbi? - wychrypiałam.
- Cześć Mała. - moja nowa przyjaciółka miała taki sam głos jak ja. - Jak się czujesz? - zapytała.
- Łeb mnie kurwa napierdala, nic nie pamiętam i chyba Chester widział mnie w bieliźnie. - wyznałam.
- Mnie Phoenix chyba też. Obudziłam się w jego koszulce. - wyznała.
- Serio? Ja w Chestera też. - powiedziałam.
- A ja mam czarną z koronki. - zaśmiała się cicho. - Biedaczek. - pokręciła głową.
- Ja czerwoną, a to ulubiony kolor Chazz'a. - westchnęłam. - Masakra, jak ja na niego spojrzę.
- Ja też nie wiem, jak ja spojrzę na Dave'a. Chyba nie zejdę na śniadanie. - powiedziała.
- To słuchaj, wiesz co? Spotkajmy się przed hotelem na fajce, pójdziemy
do sklepu po wodę, tylko muszę się ogarnąć. Wiesz, zimny prysznic i te
sprawy. - tłumaczyłam.
- Jasne, ja też muszę się doprowadzić do ładu. Kurwa. - przeklęła.
- Co? - przeraziłam się.
- Będziemy musiały im oddać te koszulki.- powiedziała. O ja pierdziele. Nie pomyślałam o tym.
- To może lepiej zejdźmy na to śniadanie, co? Będziemy miały pierwsze spotkanie za sobą. - zaśmiała się cicho.
- Masz rację, poza tym ściska mnie w żołądku, muszę coś zjeść, najwyżej to wyrzygam. - skrzywiłam się.
- To co? Do zobaczenia na korytarzu? - znów usłyszałam głos Ouellet po drugiej stronie.
- No pa. - odpowiedziałam i rozłączyłam się rzucając telefon na łóżko.
Wyjęłam z szafy świeżą, czarną koronkową bieliznę, bluzkę i szorty, a
spod szafy wyjęłam conversy z ćwiekami, które miałam na koncercie.
Poszłam do łazienki, zdjęłam koszulkę Chestera i bieliznę, po czym
włożyłam to do pralki, którą od razu włączyłam i weszłam pod prysznic.
Zimna woda mnie rozbudziła. Po 20 minutach wyszłam. Założyłam świeżą
bieliznę i stanęłam przed lustrem, gdzie wysuszyłam włosy, zmyłam stary
makijaż, umyłam zęby i nawilżyłam twarz. Założyłam naszykowane ciuchy, a
kudełki postanowiłam wyprostować. Zrobiłam sobie nowy make - up,
założyłam conversy i przejrzałam się w lustrze.
Stylizacja Natt
Poprawiłam sobie paznokcie u rąk na czarno po czym wyszłam z łazienki
energicznie machając dłońmi. Po kilkunastu minutach lakier wysechł, więc
wzięłam w dłoń telefon, który włożyłam do czarnej kopertówki wraz z
chusteczkami. Klucze trzymałam w ręku. Dopiero, kiedy wyszłam z pokoju
zamykając nimi drzwi, trafiły do torebki.
- Natt! - usłyszałam nagle
wesoły głos Maryse. Instyktownie się odwróciłam, podbiegłam do niej i
przytuliłyśmy się. - Witaj Kochana. - przyjaciółka cmoknęła mnie w
policzek. - Jak tam samopoczucie? - zapytała obejmując mnie ramieniem.
- Bywało lepiej. - westchnęłam wciąż czując delikatne pulsowanie w głowie. - A u Ciebie? - uważnie przyjrzałam się Mary.
- Oj, też bywało lepiej, ale żyję. - uśmiechnęła się lekko zaczesując swoje piękne blond włosy za ucho.
- Lalunie na śniadaniu? - zaśmiałam się. Gdy dostałam potwierdzenie
wyrażone kiwnięciem głowy, uśmiechnęłam się. - Jak się czują?
- Nie
lepiej niż my. - pokręciła głową. Powoli ruszyłyśmy na śniadanie. Gdy
znalazłyśmy się w restauracji, bez słowa usiadłyśmy przy stoliku. - Idę
zamówić nam tosty. - blondynka wstała i poszła do kelnera kątem oka
patrząc na Phoenix'a wcinającego naleśniki. Spojrzałam w tą samą stronę i
zrobiło mi się niedobrze.
- Nelson, wszystko ok? - zapytała zmartwiona Paige.
- Za dużo wódki, a teraz mam skutki. - skrzywiłam się.
- Nie czujesz jak rymujesz. - śmiech Spike'a rozszedł się po restauracji. - Ma to po mnie. - powiedział dumny.
- Jeśli myślisz, że nie pamiętam tego, co się działo w klubie, to się
mylisz, Mike. - zmroziłam go wzrokiem. - Nie mam zamiaru się kłócić,
więc się nie odzywaj. - warknęłam i gdy tylko dostałam swoje śniadanie
od razu się nim zajęłam, chociaż przełknięcie czegokolwiek przychodziło
mi z niemałym trudem. - Nigdy więcej. - mruknęłam jakby do siebie. Kiedy
wreszcie mój talerz zaczął świecić pustkami, osobiście go odniosłam i
wróciłam do stolika. - Jakby ktoś mnie szukał, jestem u siebie. -
powiedziałam i kątem oka spojrzałam na Chestera, który jadł swoje tosty
wpatrzony ponuro w szybę. Musnęłam lekko jego policzek. Nasze oczy się
spotkały. Ech. Nienawidziłam tego wzroku. Był smutny. Miałam ochotę
rzucić mu się na szyję i już nigdy go nie puszczać. Zamiast tego
delikatnie przejechałam opuszkiem palca po jednym z jego ogni starannie
obrysowując jego kontur. Ostatni raz spojrzałam w brązową otchłań. Po
dłuższej chwili odwróciłam się i dość szybkim krokiem opuściłam
restaurację, po czym najszybciej jak potrafiłam wbiegłam na górę, by
znaleźć się za brązowymi drzwiami swojego pokoju. Wyjęłam z torebki
telefon i rzuciłam go na komodę. Zdjęłam conversy i kopnęłam je w kąt,
po czym rzuciłam się twarzą na łóżko. Nawet nie wiedziałam, kiedy
zasnęłam.
~ Perspektywa Chazza ~
Kiedy tylko Nathalie opuściła
restaurację, natychmiast podążyłem za nią. Dała mi znak, że tego chce. W
niecałe pięć minut znalazłem się pod drzwiami jej pokoju, które
delikatnie uchyliłem, a następnie zamknąłem za sobą. Po cichutku zdjąłem
swoje glany, przy okazji stawiając przy ścianie jej rozrzucone conversy
i niepewnie przemieściłem się dalej. Jest. Chyba śpi. Powoli wziąłem ją
na ręce i przewróciłem na plecy. Wyglądała tak słodko, kiedy spała.
Przed oczami stanęło mi jej boskie półnagie ciało w czerwonej bieliźnie.
Potrząsnąłem głową. Nie mogę o tym myśleć bo zwariuję. Położyłem się
obok niej i przytuliłem ją do siebie. Jej równy oddech ogrzewał mój
tors. Przycisnąłem ją mocniej, jakbym bał się, że zaraz wstanie i
odejdzie. Kiedy Mike powiedział mi o tym całym Gloom'ie, aż się we mnie
zagotowało. Z drugiej strony wiem, że Nattie mnie Kocha i mogę jej
zaufać. To nie jest Talinda. Zawsze powtarzam to sobie w myślach, kiedy z
nią jestem. Ale ta zazdrość i chorobliwy strach przed utratą ciągle we
mnie siedzi. Nie wiem, co z nim zrobić. Mam nadzieję, że z czasem przy
Nathalie przywrócę w sobie dawnego Chestera, przynajmniej w części.
Raczej nie chciałaby, żebym wrócił do ćpania. Zresztą ja też nie. Ugh.
Gdzie ja miałem mózg? Biedni rodzice. A raczej mama, bo ojciec.. Wolę
sobie go nie przypominać... Wpatrzyłem się w czerwoną gęstwinę włosów
zakrywającą mi tatuaż na ramieniu. Po chwili przeniosłem wzrok na jej
twarz. Wtedy brązowe diamenty na mnie spojrzały.
- Kiedy tu przyszedłeś? - zapytała cicho.
- Niedawno. - wyszeptałem gładząc ją po włosach.
- I nie odejdziesz? - spojrzała na mnie smutnymi oczami. Zaśmiałem się i
po prostu, najzwyczajniej w świecie ją pocałowałem. Oddała pieszczotę z
jeszcze większą czułością przenosząc się z łóżka na mnie. Wsunąłem
palcem za ucho jej opadające na moją twarz włosy, które pachniały
cynamonowo - miodowym szamponem.
- Nie mam zamiaru, za bardzo Cię
Kocham. - wyszeptałem patrząc głęboko w jej oczy. Uśmiechnęła się
ukazując swoje białe ząbki. - A ten Gloom... Lubisz go? - zapytałem
marszcząc lekko brew.
- Lubię, ale nie tak, jak myśli mój
niedorozwinięty braciszek. Owszem, kiedyś czułam do niego mięte. Chyba
każda laska z liceum tak miała. Przeszło mi, możesz być spokojny. -
powiedziała.
- Chcesz się z nim spotkać. - spuściłem głowę.
-
Ahaa, tu jest piesek pogrzebany. - zaczęła się śmiać. - Moja Niunia
zazdrosna? - ujęła moją twarz w swoje chłodne dłonie i spojrzała mi w
oczy.
- Niunia nie jest zazdrosna. - zrobiłem minę naburmuszonego
dziecka, któremu zarzucono, że zjadł ciastko zostawione dla siostry.
Zrobił to, ale nie chce się przyznać.
- Oj Pyszczku Pyszczku, oboje
wiemy, jaka jest prawda. - śmiała się. - Jesteś zazdrosny. - powiedziała
przez śmiech wbijając lekko palca w mój brzuch. Moje mięśnie się
naprzpięły pod wpływem jej dotyku.
- Nie jestem. Mówi Ci to Chester Bennington, wokalista zespołu Linkin Park. - udałem poważnego.
- A Soldierka, która na Tobie siedzi, mówi Ci w tym momencie, że jesteś. - uśmiechnęła się cwanie.
- A właśnie, bezkarne molestowanie idola! - wykrzyknąłem wesoło.
- Pfff, że co?! - spojrzała na mnie robiąc swoją minę " WHAT?!"
- Żartowałem. - podsunąłem ją wyżej na siebie chichocząc.
- Very funny. - przewróciła teatralnie oczami.
- Daj buzi. - zrobiłem dzióbek w jej stronę.
- Śnisz. - prychnęła.
- Na prawdę? - zaśmiałem się i przybliżyłem swoją twarz do jej. Oddech
Natt stał się płytszy. Wygrałem. Delikatnie musnąłem jej wargi
specjalnie przejeżdżając po nich językiem.
- Mhm.. - mruknęła.
- Jesteś tego pewna? - wyszeptałem w jej wargi.
- Noo.. - zaśmiała się.
- Nie chcesz buziaka od swojego idola? - zapytałem drocząc się z nią.
- A jakaś inna Soldierka oprócz mnie miała to szczęście? - spojrzała na mnie.
- Nie. - powiedziałem.
- Na pewno? - dopytywała przybliżając się coraz bardziej. Zamknąłem
oczy kiwając twierdząco głową. Wtedy wsunęła język między moje wargi i
powoli zaczęła pieścić nim moje podniebienie i język. Przyciągnąłem ją
bliżej i odwzajemniłem pocałunek. Po chwili się oderwałem. - Co chcesz
dzisiaj robić? - zapytałem cicho trochę zdyszany.
- Miałam pewien plan, ale nie wiem, czy się zgodzisz. - uśmiechnęła się zadziornie.
- Taak? A jaki? - zapytałem zaciekawiony całując ją po ramieniu.
- Zakupy. - powiedziała. Myślałem, że żartuje, ale nie. Patrzyłem jak
zahipnotyzowany na jej twarz próbując wyszukać w niej rozbawienie. Nic.
Powaga. Ona mówiła poważnie.
- Co?! - tym razem ja skopiowałem jej
minę. Ja i zakupy? Co jak co, ale ja nie jestem typem faceta, który lata
po centrach handlowych przymierzając "cudowne" ciuchy od
najsławniejszych projektantów mody. Co te kobiety widzą w tych
kolorowych szmatach ?! Ja bym tym czymś nie wytarł paneli w domu! Nie
lepiej posiedzieć przy konsoli z Joe'm i pograć w strzelankę?! Trzy
tygodnie przed wyjazdem namówiłem na to Natt. Spryciula przeszła misję w
godzinę! A ja się z tym męczyłem dwa dni! Amator ma zawsze fart.
~ Perspektywa Natt ~
- Nie słyszałeś? - spojrzałam na niego rozbawiona. - Chcę Cię zabrać na zakupy. - powiedziałam wyraźnie każde słowo.
- Oszalałaś? Ja i łażenie po sklepach? - zacząłem się śmiać.
- Chester, błagam Cię, mnie to nie bawi. - wstałam.
- Nattiś, Słoneczko, ale to nie dla mnie. - jęczał.
- Misiaczku, ale zakupy są dla wszystkich. - dałam mu całusa.
- Ja nie potrzebuję nowych ciuchów. - bronił się.
- Taak? - uniosłam do góry brew. - No to sprawdzimy. - ujęłam jego dłoń i podniosłam go z łóżka.
- Zaraz zaraz.. - spojrzał na mnie. - Co Ty chcesz zrobić? - zapytał.
- Pójdziemy do Ciebie i sprawdzimy. - uśmiechnęłam się.
- Słucham? - zapytał znów patrząc na mnie jak na debila.
- Chyba będziemy musieli po drodze wstąpić do laryngologa. -
stwierdziłam kręcąc głową i pewnym krokiem ruszyłam do wyjścia ciągnąc
za sobą swojego chłopaka. Gdy znaleźliśmy się za drzwiami i zamykałam je
kluczem, Chazz próbował wyperswadować mi ten pomysł z głowy, ale oo
nie. Ja jestem uparta, będzie na moje. Nie odezwałam się nawet na jego
jęki.
- Klucze. - zwróciłam się do niego tonem nie cierpiącym sprzeciwu wyciągając dłoń po przedmiot.
- Słucham? - próbował udać, że mnie nie słyszy. Nie ze mną te numery.
- Klucze Kochanie. - uśmiechnęłam się słodko. - Bo inaczej zacznę się
drzeć na cały hotel. - ostrzegłam robiąc oczy jak z upiornego filmu.
- Proszę. - wyciągnął je z kieszeni spodni i położył na moją wciąż czekającą dłoń. Dałam mu buziaka.
- Nie można było tak od razu? - przejechałam palcem po jego dolnej
wardze, po czym otworzyłam drzwi do jego pokoju i oboje weszliśmy do
środka.
PONAD 1000 WYŚWIETLEŃ. WOW WOW WOW ! NIE WIERZĘ. AŻ TYLE
OSÓB CZYTA MOJEGO BLOGA? MIŁO MI! JESZCZE MILEJ BY MI BYŁO, GDYBYŚCIE
ZOSTAWIALI KOMENTARZE :3. Rozdział z dedykacją dla Mojej Kini, która mnie błagała, żeby go wstawić :* KCKCKC <3
A myślałam ze będzie coś w łóżku ;((((
OdpowiedzUsuńAle i tak jest zajebiście.
Kocham Cie
ZBOCZENIEC ! :D NIE BÓJ SIĘ DOCZEKASZ SIĘ DOCZEKASZ :p JA CIEBIE TEŻ KOCHAM <3
UsuńSweet! Czekam na następny. Zakupy, kac i Chester.
OdpowiedzUsuńTaa xd
UsuńŚwietnie się to czyta. Potrafisz rozbawić, naprawdę. Czekam na następne! :')
OdpowiedzUsuńA co Cię tak rozbawiło, jak mogę zapytać ? :P
UsuńFajny, lekki i przyjemy rozdział :P Ah ten kac morderca xD Weny :*
OdpowiedzUsuńDramatyzują z tym Gloomem, tyle mam do powiedzenia
OdpowiedzUsuń