Kiedy tylko dotarliśmy do domu od razu zabrałam się za robienie
naleśników. Śniadanie to podstawa, potem załatwia się resztę.
Postanowiliśmy z Chesterem, że powiemy Mike'owi o wyjeździe pod namioty
jak najszybciej się da. Problem był tylko z Oliwią. Gdzie my ją
ulokujemy na ten czas? Jej rodzice już się obudzili, ale nadal są w
szpitalu. Trzeba było coś wymyślić i to szybko.
- No to mówcie, co się stało, że kazaliście się nam pojawić natychmiast w domu? - Spike uważnie nas obserwował.
- Talinda. - zaczęłam. Sądząc po minie mojego bracholka, zadowolony nie
był. Zresztą ja też się wcale nie cieszyłam, wręcz przeciwnie.
- Co
zaś wykombinował Dracula w spódnicy? - zaczął się śmiać. Miałam ochotę
go w tej chwili porządnie jebnąć, ale Chester trzymał mój nadgarstek.
- Przestań Spike. - warknął. - To poważna sprawa. - zacisnął zęby.
- No to mówcie szybko, co się stało. - spoważniał natychmiast.
- To ja lepiej pójdę poukładać puzzle od Chestera. - mała rozumiejąc,
że to nie tematy dla niej chciała się ulotnić. - Przyjdziesz do mnie
później? - zawiesiła się na szyi Chaza rączkami. Mój ukochany pocałował
ją w czółko i skinął twierdząco głową uśmiechając się do niej. Pobiegła
na górę.
- Była w areszcie u Sebastiana. - Chazzy cicho westchnął. -
Podejrzewamy z Natt, że ma z nim coś wspólnego. - przeniósł swój uścisk
z nadgarstka na moją dłoń.
- What?! - mój brat nie mógł uwierzyć. Aż wstał. - Robicie sobie jaja, prawda? - spojrzał na nas.
- A czy ja wyglądam, jakbym robiła sobie z Ciebie jaja?! - wybuchłam.
- Nathalie, uspokój się. - Chester pociągnął mnie na swoje kolana i
żelazny uścisk przeniósł na moją talię. Chyba się bał, że rzucę się na
Mike'a.
- Nie mogę uwierzyć, że ta żmija posunęła się aż tak daleko. - czarnowłosy spojrzał w sufit.
- Ja też nie mogłam uwierzyć. Ani ja, ani Chester. - oparłam się plecami o ukochanego.
- Suka.. - warknął.
- Ja to od zawsze wiedziałam. - spojrzałam wymownie na Chestera.
- Nie patrz tak na mnie, ja teraz też o tym wiem. - oparł swoje czoło o
moje. - Kocham Cię. - powiedział. - Moja Ty Królewno w glanach. -
pocałował mnie w szyję. Powieki same mi się zamknęły, kiedy ponowił
czynność.
- Lepsza w glanach, niż tleniona. - odburknęłam.
- I za to Cię Kocham. Za to, że jesteś sobą. - bujał mną lekko na boki.
- A kim miałabym być? Paris Hilton? - zaczęłam się śmiać. - Jestem
Nathalie Shinoda. Wersja limitowana. - wysłałam buziaka bratu.
- Moja krew. - Shi uniósł kciuk do góry.
- No pewnie. - uśmiechnęłam się do niego.
- Z kim ja żyję. - Benny przewrócił oczami.
- Nie podoba się, to won. - przeniosłam się na kolana brata, a ten od razu przyssał się do mojego policzka.
- Moje maleństwo. - przytulił się do mojego policzka swoim, przez co delikatnie mnie drapał zarostem.
- No rzeczywiście maleństwo. - zaśmiałam się. - Tylko metr siedemdziesiąt trzy wzrostu i 57 kg wagi. - śmiałam się.
- Względem mnie jesteś mała. - powiedział. - Ja mam metr osiemdziesiąt trzy. - śmiał się.
- Jaraj się, olbrzymie. - pstryknęłam go w nos.
- Żebyś wiedziała. - połaskotał mnie. - Moja mała siostrzyczka. - zrobił mi noski.
- Ja już nie mam pięciu latek, Spike. - uśmiechnęłam się do niego.
- A ja ciągle Cię Kocham tak samo mocno. - wsunął mi kosmyk włosa za
ucho. Nie mogłam nic powiedzieć. Uśmiechnęłam się do niego szerzej niż
wcześniej, a w moich oczach pojawiły się łzy.
- Ja Ciebie też. - przytuliłam się do niego.
- I na nerwy też mi tak samo działasz. - zaśmiał się.
- Vice Versa, Trollu. - pocałowałam go w czoło.
- A czasy Xero pamiętasz? - uśmiechnął się.
- Mark.. - przewróciłam oczami.
- Aż tak Cię wkurzał? - zaśmiał się.
- Mało powiedziane człowieku. Na sam jego widok dostawałam białej gorączki. - spojrzałam na niego.
- Nigdy nie zapomnę, co mu powiedziałaś, jak odchodził. - uśmiechnął się cwanie.
- Co mu powiedziała? - Chester włączył się do rozmowy.
- Stary, mnie aż wryło. - śmiał się. - Piętnastoletnia gówniara i takie gadany. - poklepał mnie lekko po plecach.
- No co?! - widziałam, jak Chazza żżera ciekawość.
- Powiedziała mu, że jest totalnym zerem, bo zostawia zespół w trudnych
chwilach, że jest podłym, szowinistycznym gorylem... - wyliczał. - No i
wylała mu wodę na głowę. - zakończył.
- I wrzuciłam go w błoto. Znaczy wepchnęłam. Bo mnie pocałować chciał. - wzdrygnęłam się.
- Podobałaś mu się. - Chester się delikatnie uśmiechnął.
- Co się dziwić. Czarne, długie włosy, brązowe oczy, figura jak u
modelki.. - Mike poklepał mnie po płaskim brzuchu. - Kolczyk.. - bawił
się moim kolczykiem w pępku.
- Faktycznie ślicznie Ci było w
czarnych. - Chaz puścił mi oczko. - Ale w czerwonych też jest pięknie.
Zresztą w każdych by Ci było pięknie. - uśmiechnął się czule. Włosy
przemalowałam dopiero rok temu. Jak ten czas szybko leci... Wysłałam
Chessowi całuska w podziękowaniu za komplement. Poszłam na górę po album
i usiedliśmy wszyscy w salonie i otworzyłam go. Pojawiło się zdjęcie z
Sebą.
1
- Ugh. - wyjęłam je i podarłam po czym poszłam wywalić do kosza.
Wsadziłam za nie zdjęcie z Chesterem. - No. Teraz ładnie. - uśmiechnęłam
się do ukochanego.
- A co to za sexy laska? - Chaz pokazał na moje zdjęcie.
2.
- To ja. - zaśmiałam się. - To robota Mike'a aparatu. - mrugnęłam do brata. - O i tu. - pokazałam palcem.
3
- Ty powinnaś zostać modelką, Kiciu. - dostałam buziaka w policzek.
- Nie przesadzaj. - machnęłam rozbawiona ręką i przewróciłam kartkę. -
- To sprzed wyjazdu do Londynu z Wami. - uśmiechnęłam się.
4
- A to? - Chaz pokazał na dwie fotki.
5 i 6
- To robota Spike'a. - zaśmiałam się.
7
.
Spojrzałam na to zdjęcie i od razu je podarłam . Podzieliło losy
pierwszego. Kolejne zastąpione Chesterem.
- A to stare. - powiedziałam.
8
- Mój Jezu. - Chester wbił wzrok w moje zdjęcie.
9
- To z ukrycia, jak się opalała. - Mike dumny wypiął pierś do przodu.
- Jesteś totalnym kretynem, podglądaczu, ale ładnie Ci wyszło. -
zaśmiałam się. - Prawda, Chazzie? - spojrzałam na ukochanego. Wyglądał
jak posąg z oczami, niczym dwie kule ziemskie. - Chester! - potrząsnęłam
nim.
- Co? - spojrzał na mnie wzrokiem wybudzonego z transu.
-
Zapatrzył się na Twoje.. ekhem. Wdzięki. - mój brat rechotał jak żaba.
Spadł z kanapy ciągnąc mnie za sobą. - Kurwa.. - krztusił się.
-
Mike! Debilu!! - śmiałam się razem z nim. - Wstawaj! - próbowałam się
podnieść, ale z marnym skutkiem. - Kurwa mać, ja chcę wstać! - uderzyłam
pięścią w podłogę.
- Ej, ja Ci nie chcę przeszkadzać, ale coś mi miażdżysz kolanem i to jest coś bardzo cennego. - śmiał się.
- No to trzeba było mnie kurwa nie macać po cyckach Głąbie, to bym się
nie przesunęła! -śmiałam się. - Kochanie, pomóż. - wyciągnęłam rękę w
stronę Chaza. Podał mi swoją dłoń, ale sam znalazł się obok nas i wyszło
tak, że leżałam między dwoma wariatami ciągle krztusząc się ze śmiechu.
- Ej, ludziska, ja Was wyślę do psychiatry. - brunet leżący obok mnie
łapał spazmatyczne oddechy między kolejnymi atakami głupawki.
- O nie, co to to nie. Idziemy we trójkę. - zaprotestował Shi opierając się czołem o moje ramię.
- Albo od razu całą ekipę weźmy. Dadzą nam coś na tą naszą głupotę. - Chaz się podniósł.
- Ona jest nieuleczalna. - powiedziałam i pocałowałam go w usta.
- No Niunia, wstawaj, trzeba powiedzieć Spike'owi o naszym planie. - podniósł mnie.
- Sam jesteś Niunia, Mośku. - zaczepnie szturchnęłam go biodrem w
biodro i zanim zdążył zareagować usadowiłam się na kanapie, a zaraz obok
mnie usiadł mój brat.
- To jaki macie plan?
- Musimy przyśpieszyć nasz wyjazd pod namioty. - złapałam Chestera za rękę.
- Ale jak? Przecież jest Oliwia.
- Zaraz mam dzwonić do Caroline, może ona mi pomoże.
- Bery? Myślisz, że zajmie się Młodą?
- Zawsze mi pomagała, więc liczę na to, że teraz też mi nie odmówi.
- Obyś miała rację. - Mike spojrzał w dal.
- Dobra, idę na tego Skype'a, bo pewnie już czeka. - niechętnie wstałam z miejsca.
- Ale wiesz, że to tylko nasze przypuszczenia? - Chaz spojrzał mi w oczy.
-
Wolę być przygotowana. - powiedziałam. Ostatni raz przesunęłam wzrokiem
po salonie zatrzymując go na Chazzie i ruszyłam na górę. Oby się
udało.....
Witam Was :3 Wiem, że nudny rozdział, ale weny brak totalny :c . Byłam na wakacjach nad Bałtykiem. Było na prawdę zajebiście :3. Zjechałam całą Polskę na ukos. Zadek mnie nieźle boli i mam odcisk na nodze.. :// Ale warto było :* Całusy.
Świetny. Czekam na kolejny. Weny. Całusy.
OdpowiedzUsuńFajnie, tylko żeby Tal nie namieszała, ale mogę się tego spodziewać :] Weny i no następnego :3
OdpowiedzUsuńFajny rozdział, tylko nie wyswietlilo mi paru zdjec. Ale przezyje :D Sorry za bledy, ale jestem na fonie. Nie moge sie doczekać akcji z namiotami ;) tez planuję nowego Bloga, ale jak zakoncze Until It's Gone o ASS. Pozdrawiam i weeeny!
OdpowiedzUsuńi ASS *
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńO kucze, kucze, kucze.
OdpowiedzUsuńStrasznie fajny rozdział :)
Czekam na kolejny ;)
I zapraszam na mojego nowego bloga, krytyka mile widziana :)
Pozdrawiam!
Nowy na ASS. (andrew shinji Shinoda) :)
OdpowiedzUsuńNowy na UIG (Until It's Gone) :)
OdpowiedzUsuńNowy na UIG.
OdpowiedzUsuńEj no, pisz coś. :c
OdpowiedzUsuń