Wbiegliśmy do szpitala jak szaleni. Ja omal nie potrąciłam
sprzątaczki. Posłała mi tylko pełne zrozumienia spojrzenie, kiedy ją
przeprosiłam. Wpadłam na lekarza, który opiekował się Chesterem.
- Witam Panie doktorze. - uśmiechnęłam się do niego. - Jak Chester? - zapytałam.
- Pani Shinoda, tak? - zmierzył mnie wzrokiem.
- Tak. - uśmiechnęłam się.
- Paparazzi tu byli, ochrona ich wyprowadziła. Może Pani wejść do
narzeczonego. - powiedział. - Widzę, że przyprowadziła Pani przyjaciół. -
spojrzał na naszą paczkę. - Proszę wejść najpierw. Pytał o panią. -
uśmiechnął się.
- Ech. Hieny. - mruknęłam. -
Dziękuję. - uśmiechnęłam się szeroko. - Zostańcie chwilę, Chester chce
się widzieć najpierw ze mną. - rzuciłam do ekipy i już po chwili
otworzyłam drzwi do jego sali. Weszłam do środka zamykając je za sobą.
Gdy zobaczyłam Chestera, który szeroko się uśmiechnął na mój widok, od
razu się poryczałam. Podbiegłam do jego łóżka i usiadłam przy nim.
Złapałam go za dłoń.
- Kochanie.. Nie płacz... -
wydukał Chazzy uśmiechając się do mnie słabo. Delikatnie pogłaskał mnie
po policzku ocierając mi łzy. - Już jestem.. - powiedział.
- Widzę. - wydukałam. - Boże, jak ja się bałam... - znów się popłakałam i przytuliłam się do niego.
- Ciii... - głaskał mnie po plecach. Po chwili ujął moją twarz w dłonie
i czule mnie pocałował. Odwzajemniłam pocałunek jeszcze bardziej go
pogłębiając. Wrócił mój Chazzy. Mimo, że wyglądał jeszcze na słabego.
Oderwaliśmy się od siebie dopiero, kiedy usłyszeliśmy dźwięk robionego
zdjęcia. To Mike i ekipa. Zaśmiali się i zaczęli podchodzić do Chazza.
Klepać go po ramionach, przytulać. Joe nawet się popłakał!
- Stary. Nareszcie jesteś! - wykrzyknął Phoenix. - Próby bez Ciebie to
istny koszmar! Mike nawet rapować nie chciał! - mówił. Chester się tylko
śmiał.
- Rap to nic. - Mike się odezwał. - Ty byś
wiedział, co ja przechodziłem z Nathalie! - jęczał. - Darła się na mnie
gorzej niż Ty w swoich piosenkach!
- Oj cicho, ja jestem grzeczna. - uśmiechnęłam się słodko.
- Taa, jak śpisz. - mruknął. Spojrzałam na niego z tym swoim
uśmieszkiem na twarzy.
- Wracaj do domu Chaz, bo ja z nią nie wyrobię. -
pokręcił głową. - Wrócę wrócę, nie bój się. -
Chess mnie do siebie przycisnął. - Oliwka! Niunia moja! - rozłożył ręce,
kiedy zobaczył córkę Melody.
- Chestuś! - mała aż
piszczała z radości. - Bałam się, że umrzesz. - przytuliła się do jego
torsu. - W gazecie tak pisali. - spojrzała na niego smutno. -
Pokazałabym Ci, ale Mike ją spalił. - westchnęła. -
I dobrze zrobił. Oni kłamią. - pocałował ją w główkę. - Nawet nie
chciałbym tego czytać, wiesz? - spojrzał na nią z uśmiechem.
- Nathalie się strasznie wkurzyła, ale jak Mike chciał tam jechać, to go powstrzymała. - pochwaliła mnie.
- A że do nich tak? - Chaz się uśmiechnął, kiedy mała skinęła główką. -
No bo Nattie to bardzo mądra dziewczyna. Między innymi dlatego z nią
jestem. - uśmiechnął się do mnie, a ja zrobiłam do niego dzióbek.
- Moi rodzice wczoraj mieli wypadek i są w śpiączce. - wydukała, a po jej policzkach spłynęły łzy.
- Skarbie, nie płakuniaj. - Chester ją pocieszał. - Wyjdą z tego, tak
jak ja. - głaskał ją po głowie. - No nie płacz, to jak wrócę, opowiem Ci
bajkę. - uśmiechnął się.
- Serio? - Oliwia spojrzała na niego z nadzieją w oczach.
- No pewnie. - mój ukochany pocałował dziewczynkę w jej zgrabny nosek.
- Rockman opowiadający bajki. - Phoenix się uśmiechnął. - Słodkie.
- Rockman też był kiedyś dzieckiem, Dave. I miał rodziców, którzy mu te
bajki opowiadali. - uśmiechnął się na wspomnienie o swoich rodzicach i
pogłaskał Oli po głowie.
- A co chciałeś robić, jak byłeś w moim wieku? - Mała zawiesiła mu ręce na szyi i spojrzała w oczy.
- Zawsze chciałem być gwiazdą rocka. Rozdawać autografy, mieć rzesze
fanek. - tu puścił do mnie oczko, bo przewróciłam oczami. - I sama
widzisz, do czego doszedłem. - uśmiechnął się do niej. - Było ciężko, w
życiu miałem pod górkę, często miałem dosyć. I nadal mam. Ale kocham to,
co robię. Kocham tych debili. - skinął głową na zespół. - Moich
fanów... - spojrzał na mnie. Miałam na sobie bluzę z Linkin Park, którą
założyłam w biegu. - A mam ich sporo na całym świecie i doskonale o tym
wiem. - poprawił młodej kaptur od bluzy. Również miała logo Linkin Park
na przodzie. Połaskotał ją i zaczął się śmiać.
- Z Ciebie też jest mała
Soldierka. - dał jej całusa w usta.
- I dopiero to zauważyłeś?! - prychnęła oburzona.
- No co Ty Słoneczko moje. Wiedziałem to odkąd nauczyłaś się na pamięć
Given Up. - uśmiechnął się do niej słodko. - Chodź tu, urwisie. -
przytulił ją do siebie. Wyglądali tak słodko. Aż mi łezka poleciała. I
Hahnowi też
. - Kiedy do nas wracasz? - zaczęła go głaskać po głowie.
- Postaram się niedługo, ale lekarze chcą mi zrobić jeszcze jakieś badania. - westchnął.
- A potem będziesz musiał odpoczywać. - powiedziała. - I będziesz siedział z nami w domu przez jakiś czas.
- Myszko, ja zaraz po wyjściu stąd na próbę lecę. - zaśmiał się
.
- Oo nie. - zaprotestowałam. - O nie nie nie. Nie ma takiej opcji. Ty
masz opatrunki, jesteś słaby i nie będziesz się przemęczał. - spojrzałam
na niego.
- Nattie. - spojrzał na mnie.
- Chester. - też na niego spojrzałam.
- Skarbie... - uśmiechnął się uwodzicielsko myśląc, że coś tym zdziała.
- Nie. - powiedziałam stanowczo.
- Ale... Ja nie wytrzymam. - jęknął.
- Wytrzymasz. Będziesz miał mnie i Oliwię. Chłopaki będą przychodzili. - uśmiechnęłam się głaszcząc go po głowie. - Ale ja chcę śpiewać. - zrobił słodkie oczka.
- Będziesz sobie śpiewał, ja Ci tego nie zabronię. - pocałowałam go w czoło
. - Chłopaki, powiedzcie jej coś. - spojrzał na przyjaciół.
- Ona ma rację. - Dave mnie poparł. - Masz opatrunki, jak biegasz,
skaczesz i krzyczysz to się czasami zginasz wpół, a wtedy kołnierz Ci
się wbija w ranę.
- No to się nie będę zginał, jejkuś! - znów rozpaczliwie jęknął.
- Przestań się mazgaić Bennington. - warknął Rob. - Nathalie się
martwi, troszczy o Ciebie i ma rację z tym przemęczaniem. Wytrzymasz
chociaż dwa tygodnie. Na razie i tak nie mamy koncertów. I nie zanosi
się na to. Jedziemy pod namioty jak tylko wydobrzejesz. - uśmiechnął
się.
- Pod namioty? Że do lasu? - zaświeciły mu się oczy.
- Tak. Jedziemy pod namioty. - uśmiechnęłam się.
- Ale zajebiście. Nareszcie sobie odpocznę. - mruknął.
- Tylko bądź grzeczny. Bo się rozmyślę. - zaszantażowałam go.
- Już dobrze, dobrze. - westchnął.
- I nie będziesz mi się sprzeciwiał. - uśmiechnęłam się.
- Okej. - obiecał.
- Jesteś tego pewien? - uniosłam brew.
- Tak. - podsunął się lekko do pozycji siedzącej.
- W takim razie przeprowadzasz się do mnie na czas rekonwalescencji. Ja
do Ciebie nie mogę, bo mam Oli pod opieką. - uśmiechnęłam się.
- Co? Mam mieszkać u Ciebie? - jęknął. - A nie możesz zabrać Oliwii do mnie? - mruknął.
- Nie, nie mogę, bo ode mnie ma bliżej do szkoły. - odgarnęłam włosy za uszy.
- No to będziemy ją wozili. - uśmiechnął się.
- Chester błagam Cię. Jest lato i mamy się tłuc autem? - westchnęłam.
- I tak ma tylko dwa dni do szkoły i zaczyna wakacje. - westchnął. - No dobra. - uległam. - Ale za dwa dni, po końcu roku. - powiedziałam.
- Dobrze. - pocałował mnie delikatnie w policzek.
- No i super. - pocałowałam go w kącik ust.
- Chester, Kocham Cię. - mój braciszek podskoczył do góry. - Zabierasz
ją ode mnie! - klasnął w ręce. - Wezmę sobie JoJo. - spojrzał na
ukochaną.
- Aż taka zła jestem? Zawsze masz posprzątane, uprane, ugotowane i jeszcze Ci źle. - prychnęłam.
- Ze mną tak dobrze nie będzie. Już ja go wyszkolę. - Offeman pokiwała
palcem na Spike'a. - Jak wrócisz, będzie chodził jak w zegarku. -
obiecała.
- Trzymam Cię za słowo. - przytuliłam ją.
- Masz mi wziąć auto z naprawy i podrzucić je do Chazza. - nakazałam bratu.
- I co jeszcze? Może frytki? - zapytał słodkim głosem. Pacnęłam go w tył głowy.
- Nie wkurzaj mnie. - warknęłam.
- Od kiedy to młodszy dyryguje starszym, Kicia? - zapytał cwanie się uśmiechając.
- Od kiedy to ja w tym domu mam cycki. - powiedziałam strzepując włosy w tył.
- A ja mam jaja i nie będę Cię słuchał, o. - założył na siebie ręce.
- Okej, ale sam wiesz, że nie wyjdzie Ci to na dobre. - powiedziałam. - Phoenix, odbierzesz mi tą furkę? - zapytałam.
- Nie ma sprawy. - Dave pocałował mnie w policzek.
- Dzięki. - uśmiechnęłam się do niego.
- Ale ja tylko żartowałem. - mój brat zaprotestował.
- A ja nie. - nawet na niego nie spojrzałam.
- Nie wiem, jak ja wytrzymam bez prób. - Chaz co minutę wtrącał to zdanie do naszych rozmów.
- Chazzy, przestaniesz wreszcie? - zgromiłam go wzrokiem.
- Ciągle mam nadzieję, że zmienisz zdanie. - westchnął.
- Człowieku, przestań się łudzić. - Mike zaczął się śmiać. - Ona jest
uparta, jak stado dzikich oślic. - zaczął naśladować osła.
- Shinoda, zamknij się. - spojrzałam na brata.
- Mówiłaś do siebie, czy do mnie, Kochanie? - zapytał z przesadzoną grzecznością.
- MIKE! - krzyknęłam i tak zbyt cicho, jak na niego. Poskutkowało. Zatkał uszy.
- Już dobra, dobra Pani Bennington! Błagam, nie drzyj się! - jęknął.
- Dlaczego akurat Pani Bennington? - zapytał rozbawiony Chester.
- Nie słyszałeś? - Joe trzymał się za brzuch.
- To było 25 na 40. - Mike przewrócił oczami.
- Nie denerwuj mnie, to nie będę narażała Twoich wrażliwych uszek, Kotecku. - dałam mu całusa w czoło.
- Postaram się, Mysecko. - przytulił się do mnie.
- No już już. - głaskałam go po głowie przewracając z rozbawieniem oczami.
- Ona aż tak krzyczy? - Chester nie mógł przestać się śmiać.
- Ja się wolę nie wypowiadać. - Spike się ciągle do mnie tulił.
- Ja też nie. - powiedzieli chórem Joe, Rob i Brad.
- A tam pieprzycie głupoty. - Phoenix machnął ręką. - Damska wersja
Chestera jest zajebista. - wyszczerzył się do mnie. - Przynajmniej się
nie odzwyczaiłeś od krzyku. - spojrzał na Mike'a.
- DAAVE!! - krzyknęłam wesoło przytulając się do niego.
- Cooo? - poczochrał mi włosy.
- Penis! - krzyknęłam. - Nie niszcz mi fryzu! - spojrzałam na niego udając wściekłą, ale po chwili się roześmiałam.
- Zboczona wariatka. - Phoenix dusił się ze śmiechu. - Dobrze, że Oli
poszła z dziewczynami do rodziców. - powiedział przez śmiech.
- Jak damska wersja Benningtona, to na całego. - spojrzałam na Chazza nie przestając się śmiać.
- Sugerujesz, że jestem zboczony, Kochanie? - Chester przybrał poważny wyraz twarzy.
- Nie, skąd. - oparłam się o Davida ze śmiechu. - W końcu każdy
zapytany o plany na Walentynki powie, że ma zamiar się... Ekhem. -
rechotałam. - Nie powiem tego.
- Teraz Ty się martw o jego
Walentynki siostra. Od takich rzeczy ma teraz Ciebie. - Mike poklepał
mnie po ramieniu rechocząc. Od razu schował się za Phoenix'a.
- Ja go jednak zabiję. - przeskoczyłam przez jego "tarczę" robiąc szpagat w powietrzu i złapałam za sznurki jego kaptura.
- Chester! Ratuj! - jęczał rozpaczliwie Shi, gdy nosiłam go w powietrzu po sali.
- Trzeba było mnie nie zapisywać na karate, ju - jitsu, kickboxing,
judo i boks. No i jeszcze krahmagi. - podniosłam go wyżej, prawie pod
sufit. - Trzeba mi było zamknąć siłownię na klucz. A przede wszystkim
zatkać swoją niewyparzoną mordkę. - patrzyłam na niego. Wszyscy
rechotali. Nawet Chaz. A Mike na prawdę myślał, że go uderzę! Miał taką
zajebistą, przerażoną minkę! Chciało mi się śmiać, więc postawiłam moją
"ofiarę" na ziemi, usiadłam na łóżku przy Chesterze i wybuchłam
śmiechem.
- Nattie, Skarbie. - mój ukochany nie mógł wydusić słowa ze śmiechu. Stał się aż czerwony.
- Wiem. Ja Ciebie też. - wtuliłam się w jego tors, a on czołem w moją głowę i rechotaliśmy jak żaby w czasie okresu godowego.
- Filmik już jest u mnie na fejsie! - Farrell był z siebie bardzo dumny.
- Dave! Zabiję Cię! - Spike już się na niego rzucał, ale stanęłam między nimi.
- Zostaw go. - objęłam Rudego w pasie. - Ten filmik zrobi furorę. - przybiłam mu piątkę.
- Zobaczysz, zemszczę się. - Misio sam zaczął się śmiać i przytulił się do nas, a za nim Offcza, Joe i Rob.
- I tak Cię Kocham. - Spike pokazał mi język.
- Ja Ciebie też, Glizdo. - poczochrałam mu włosy.
- A wiecie, co ja Wam powiem? - wszyscy momentalnie spojrzeliśmy na
mojego chłopaka, ponieważ to on się odezwał. - Dobrze Was widzieć,
Mordeczki. - uśmiechnął się. Chłopaki podeszli do jego łóżka, żeby
zrobić grupowego miśka, a ja cyknęłam im zdjęcie, które przez tablet
Dave'a wstawiłam na facebook'a Chestera. Oparłam się o ścianę i
patrzyłam, jak brunet obejmuje swoich przyjaciół. Gdyby ktoś mnie
zapytał, czy znam najbardziej zgrany zespół, bez wahania wskazałabym
właśnie Linkin Park.
Tamdadadam! Mamy dwudziestkę! Aż nie wierzę :o. Jeszcze te wejścia.. Dziękuję, że ktoś tu zagląda mimo, że nie zostawia komentarzy :* Ja Was do niczego nie zmuszam, ale fajnie by było, gdybyście się ujawnili :3 Całuski :*
PS : W zakładce SPAM możecie zostawiać linki do swoich blogów, a w zakładce KONTAKT zostawiłam Wam linki, dzięki którym możecie się więcej dowiedzieć o blogu, kiedy będą notki itd. <3
Super, kocham Oli. Cały rozdział czytałam z delikatnym uśmiechem. Weny i do następnego:* <3
OdpowiedzUsuńA za co ją Kochasz??? :d <3 Dziękuję bardzo :* <3
UsuńBo po prostu jest. Niesamowite jest z Niej dziecko, choć jest malutka dużo rozumie. A moment w którym Chazzy daje Jej buziaka miód malina:3
UsuńWiesz, że Chester uwielbia dzieci. Sam jest tatą i je kocha :) Starałam się przenieść to tu :*
UsuńSuper czekam na następny. Cały rozdział czytałam z uśmiechem. Świetny jest ten moment z tym filmikiem, a jeszcze lepszy z tą gazetą i reakcją Mike. Weny pozdrowienia. Miłych wakacji z zachmurzonego Rzeszowa.
OdpowiedzUsuńKurcze przeczytałam wszystko i trochę mi smutno. Za dużo tutaj facebooka, za dużo takich akcji, że ktoś jest, nagle go nie ma, albo nie wiadomo skąd się pojawił. I za dużo o wiele ubrań z symbolami LP. Sam pomysł nie jest zły, fabuła nie jest zbyt skomplikowana, a i styl nie razi w oczy, więc tylko trochę ograniczyć tutaj filmowanie wszystkiego i wrzucanie do internetu. W kilku miejscach też się gubisz z czasem. Przeczytałam wszystko na raz i zauważyłam kilka szczególnych różnic jeśli chodzi o podany przez Ciebie czas, a wydarzenia. Ale pisz, będę zaglądała ;)
OdpowiedzUsuńWeny!
Wiem, że mieszam fakty, ale to jest celowe, ponieważ nie chcę, żeby wszystko szło idealnym tokiem życia Linkin Park. To moja historia i moje śmieci jak to się mówi. Mogę mieszać co z czym chcę, a czy to się komuś podoba, to już rzecz gustu :). To w końcu fanfiction o nich, więc Linkin Park jest głównym wątkiem. :) Ubrania czy akcje są głównie z nimi. :). To opowiadanie właśnie ma być takie pogmatwane, bo życie głównej bohaterki właśnie takie jest. Dziękuję za opinię :*
UsuńTo jest sweetaśne. Zbyt sweetaśne na LP.
OdpowiedzUsuń