Rankiem miłą pobudkę zrobił mi mój ukochany. Czułam pocałunki na szyi i twarzy.
- Śniadanko, Księżniczko. - szept przy uchu sprawił, że otworzyłam oczy. Wtedy zobaczyłam jego cudowne, brązowe źrenice, wytatuowane ciało... Nie mogłam się powstrzymać. Musiałam go pocałować, co skomentował wybuchem śmiechu.
- Co rano, odkąd jesteśmy razem, sprawdzasz, czy ten Chester to TEN Chester. - śmiał się.
- Bardzo zabawne. - przewróciłam oczami i rzuciłam w niego jaśkiem. - To takie śmieszne, że nie mogę uwierzyć w swoje szczęście? - spojrzałam na niego opierając się na łokciach.
- Mała, znamy się w realu już kupę czasu, a Ty ciągle nie możesz uwierzyć, że wkradłaś się do serca temu brzydalowi z plakatu. -wskazał na siebie na grupowym plakacie wiszącym niemalże przy samych drzwiach.
- Jak ja Ci zaraz dam brzydala... - pokiwałam palcem i zaczęlam go lekko ciągnąć za kolczyki . - Maleństwo moje Chesterowate najpiękniejsze. - powiedziałam czule całując go w czoło.
- Najpiękniejsze maleństwo siedzi naprzeciw mnie. - przytulił mnie do siebie.
- Oj Słodzisz Pyśku... - wtuliłam się w niego mocno.
- Twój. - pocałował mnie w głowę. - Myszko jemy. - odgarnął mi kosmyk włosa za ucho. - Jajecznica a'la Chester wystygnie. - zaśmiał się.
Odwróciłam się w stronę tacy z jedzeniem.
- Czegoś mi tu brakuje.. - wzięłam ketchup i " namalowałam " na daniu logo Linkinów. - No teraz to jest danie a' la Bennington.
- Niezupełnie. - zabrał mi ketchup i obok loga " złożył " swój wspaniały autograf.
- Ej, uważaj bo zaraz zamiast jeść, wstawię to żarcie do gablotki. - na moje słowa oboje wybuchliśmy śmiechem.
- Nie żartuj sobie Kochanie, tak się męczyłem, masz to zjeść. - wziął mój widelec, nałożył na niego trochę jajecznicy i wysunął mi przed nos. - Za Chesterka.. - śmiał się. - No otwórz buźkę, Piękna. - rechotał widząc moją minę.
- Ja się tak nie bawię, nie jestem dzieckiem. - oburzyłam się, jednak widząc jego minę uległam i otworzyłam " buźkę ". Udało mu się to śniadanie, faktycznie.
- I jak? - zapytał, kiedy przełknęłam.
- Jest pyszne, ale teraz wymiana. - wzięłam jego widelec i też zaczęłam go karmić.
- Kto to widział, żeby takiego starego byka karmiła dziewczyna. - przewrócił oczami.
- Nie jesteś stary! - krzyknęłam.
- No dobra, już spokojnie. - zatkał uszy .
- No to nie mów tak. - pogłaskałam go po policzku.
Śniadanie minęło nam w spokojnej atmosferze. Kiedy Chaz poszedł posprzątać, ja zajęłam łazienkę, ale nie na długo, bo dzisiaj jakoś nie chciało mi się w niej siedzieć. Wzięłam z pralki przygotowane na dziś ubrania.
* Stylizacja Natt
Założyłam na siebie bieliznę, spodenki i bluzkę. Odsłaniała mi oczywiście brzuch. Wysuszyłam szybko włosy i związałam je w koczek. Nie malowałam się, ponieważ nie planowałam wyjścia. Założyłam na nogi moje nowe buty, które kupiłam specjalnie do tej stylizacji i wyszłam z łazienki. Przy drzwiach wpadłam na mojego chłopaka.
- Wyglądasz.... - zmierzył mnie wzrokiem.
- Wiem . - kopnęłam go lekko w tyłek. - Idź się myć. - rzuciłam nie odwracając się. Skierowałam się do salonu. Zwinnie wskoczyłam na parapet okna i spoglądałam za nie. Kiedy usłyszałam otwierające się drzwi łazienki i kroki na schodach, nie odwracając się zapytałam.
- Gdzie Oli, Spike i Jo?
- Na pizzę poszli. - Chaz usiadł naprzeciw mnie na parapecie i przyciągnął mnie do siebie. Zawiesiłam mu ręce na szyi.
- Mike jej powiedział? - zapytałam.
- Tak. - odpowiedział uśmiechając się w znany tylko sobie zabójczy sposób.
- I co?
- Cieszy się.
- Rozmawiała z rodzicami?
- Wiedzą tyle, ile ona. - przytulił mnie do siebie. - Wiesz, że ja Cię tak bardzo, bardzo Kocham, prawda? - zapytał.
- No pewnie. Oczywiście bezwarunkowo odwzajemniam. - wtuliłam się delikatnie w jego szyję.
- Ładna pogoda jest, może pójdziemy na spacer? - zaproponował, a ja spojrzałam za okno.
- Pada deszcz, ale wiesz co? Masz racje, chodź. - zeskoczyłam z parapetu. - Muszę się cieplej ubrać. - uśmiechnęłam się i poszłam do sypialni. Wyjęłam z szafy
Natt 2
, a z pod szafy wzięłam ukochane glany. Szybko się przebrałam, a kiedy Chester wchodził do sypialni, żeby zrobić to samo, właśnie je wiązałam.
- Mrr, jak ja Kocham, jak z Ciebie jest taka rockówa. - pocałował mnie czule.
- Wiem. - przejechałam mu palcem po ustach, a gdy skończyłam wiązanie, wyjęłam z szafy bluzę Chaza,, którą też na siebie założyłam.
Bluza
- Ej, a to nie moja bluza? - Bennington poruszył brwiami.
- No Twoja, dlatego ją noszę- poprawiłam koczek i założyłam na głowę kaptur. Schowałam swoje dłonie w rękawy i przyłożyłam do twarzy. Pachniała nim. Jak ja to Kocham. Chaz się zaśmiał . Spojrzałam na niego wzrokiem zabójcy. Właśnie zapinał pas z ćwiekami w swoich czarnych jeansach. Podałam mu jego czarną koszulkę na ramiączkach i inną bluzę.
- Dziękuję, że tak o mnie dbasz. - dostałam buziaka w policzek.
- Bo Cię Kocham. - uśmiechnęłam się i przejechałam po rzęsach tuszem, zrobiłam na powiekach staranne, czarne kreski, nałożyłam trochę pudru na twarz i czerwoną szminkę na usta. Założyłam pieszczochy na ręce.
- Wyglądasz zabójczo, mówiłem Ci to już? - zapytał.
- No pewnie, nie raz. - zaśmiałam się. Wrzuciłam telefon i klucze do kieszeni. Przy wyjściu Chazzy założył glany, a ja dodatkowo kurtkę. Jemu też mimo oporów kazałam założyć.
- Mam przecież bluzę. - marudził.
- Cicho. - zapięłam kurtkę pod samą szyję. Owinęłam ją afaratką w fioletowo czarną kratę.
- Nie lubię być pod pantoflem. - fuknął pod nosem.
- Chester! - użyłam scream'u.
- Ej, nie małpuj mnie. - złapał mnie wpół i wyniósł przed dom, który zamknął.
- Nie małpuję. - burknęłam.
- Małpujesz.
- Cicho, bo zobaczysz. - złapałam jego dłoń.
- Co zobaczę? - brązowe oczy przeszywały mnie na wylot.
- Będę mieć focha.
- Tak? Na pięć minut? - wybuchł śmiechem. Nie odezwałam się.
~ 20 minut później.
- Nattie, odfochnij się już. - Ha, wiedziałam, że nie wytrzyma. " Ani mi się śni . " - powiedziałam do siebie w myślach. Wydałam z siebie tylko ciche prychnięcie, chcąc powstrzymać śmiech. Przypomniało mi się, jak kiedyś Rob opowiadał mi scenkę przy której Chaz kłócił się z Mike'm o to, kto ma śpiewać którą zwrotkę w " From The Inside. " W końcu nie wytrzymałam i wybuchnęłam śmiechem.
- Co Ci się przypomniało? - zapytał Benny machając naszymi dłońmi.
- A nic, przypomniało mi się, jak Robby opowiadał mi Waszą sprzeczkę o " From The Inside. " - śmiałam się.
- No wtedy to ja Cię podejrzewałem, że bierzesz. I wciągasz w to Mike'a. - po jego słowach wybuchłam jeszcze gorszym śmiechem, prawie płakałam. Bennington przez cały miesiąc, nieprzerwanie obserwował moje zachowanie, a nasilało się to szczególnie wtedy, gdy wychodziłam na szluga. Oczywiście jego doświadczenia na nic się nie przydały bo okazało się, że dostaliśmy zwykłej głupawki. Biedny Chester Holmes...
~ Retrospekcja ~
Kiedy przerwał śledztwo, a stało się to wraz z rozpoczęciem weekendu nowego miesiąca, jak raz znowu dostałam głupawki za sprawą mojego braciszka. Udawaliśmy, że mamy zwidy. Śmialiśmy się, jakbyśmy na serio coś brali.
- Ej, Twój Krasnoludek ma zieloną czapkę ! - Mike się oburzył. - Mój ma żółtą ! Nie lubię tego koloru! - jęczał.
- Bo widzisz braciszku, mój krasnoludek jest seksowny, a Twój to ciota. - śmiałam się.
- Spierdalaj. - burknął bijąc mnie jaśkiem.
- Ała, Skurwielu, to bolało! - zasłoniłam się.
- Oj no już... - Shi wziął mnie na kolana tak, że siedziałam przodem do niego i przytulił mnie do siebie, a ja udałam, że płaczę wtulając się w niego. - Nie płacz, zerwę Ci cukierka z drzewa szczęścia. - uśmiechnął się do mnie.
- Na prawdę?! - oczka mi się zaświeciły. - Jesteś Kochany, ale ja nie chcę, żebyś tam szedł. Syreny Cię zgwałcą. - przytuliłam go.
- Dla mojej siostruni wszystko. - położył dłoń na sercu.
- Oo, Słodkoo.. - zrobiłam minkę szczeniaka i usiadłam sobie wygodniej na jego kolanach. Chester uważnie obserwował nas zza gazety i kręcił głową. Spojrzałam na Mike'a, on na mnie i oboje w śmiech, a na to Chaz :
- Mają Marysię i nie dadzą nawet maszka. - chciał nas wnerwić.
- Bennington! Nawet o tym nie myśl! - krzyknęliśmy chórem jak na komendę odzyskując zdrowy rozsądek. Teraz to Benny był tym, który łapał się za brzuch ze śmiechu.
- Żartowałem ! - rechotał. Wziął ze stołu paczkę Chesterfieldów i wyszedł na balkon. Patrzyłam jak z uwagą robi kółka z dymu. Wstałam z kanapy i podeszłam do niego po cichutku. Przytuliłam się do jego pleców. Dokończył fajkę, złapał moje ręce i spojrzał mi w oczy.
- Co? - uśmiechnęłam się do niego.
- Nic. - przytulił mnie do siebie . Położyłam mu dłonie na plecach i wtuliłam się w niego mocniej. Dobrze, że harpia tego wtedy nie widziała, bo mielibyśmy przerąbane.
~ Koniec retrospekcji ~
- O czym myślisz? - Chaz się do mnie przytulił
- Wspominam, jak kiedyś mogłeś mnie tylko przytulić i to tylko wtedy, jak Tal nie patrzyła. - powiedziałam.
- Teraz mogę wszystko. - zaczął mnie obcałowywać po potylicy, karku, szyi, czole, nosie, policzkach, a na koniec wpił się w moje wargi. Oddałam czułe pocałunki jeszcze bardziej je pogłębiając. Staliśmy tak z 20 minut. Potem ruszyliśmy dalej trzymając się za ręce.
***
Chodziliśmy po parku już ponad pół godziny śmiejąc się, jak jakieś downy. Byłam z nim taka szczęśliwa. Nie zamieniłabym go na żadnego innego faceta. Nie ma szans. Naszą sielankę przerwał trzask fleszy rozlegający się za nami.
- Czy my kiedyś będziemy mieli chwilę dla siebie? - zapytałam go na ucho.
- Nie wiem, zignorujmy ich. - Chaz kolejny raz dzisiaj połączył nasze usta w czułym pocałunku. Podniósł mnie do góry nie zaprzestając czułości, a trzask fleszy stał się jeszcze wyraźniejszy.
- Co Ty robisz? - zapytałam go na ucho.
- Pokazuję światu, jak bardzo Cię Kocham, Księżniczko. - zaśmiał się .
- Oni to wiedzą. - zaśmiałam się oddając pocałunki. Widzicie, co on ze mną robi? Nawet papruchów mam gdzieś! - Ej, może mi odwala, ale weźmy im zapozujmy. - powiedziałam z powagą.
- Co?! - Chaz spojrzał na mnie takim wzrokiem, jakbym mu powiedziała, że Mike to transwestyta.
- Mówię serio. - uśmiechnęłam się.
- Ktoś Cię chyba podmienił.. - Chazzy się zaśmiał i postawił mnie na ziemi, po czym zaczęliśmy pozować. Nagle podszedł do nas dziennikarz z MTV. Spotkałam się ze znaczącym wzrokiem ukochanego, ale tylko się uśmiechnęłam. Pewnym krokiem zaczęłam zmierzać w jego stronę zostawiając z tyłu mojego najukochańszego gwiazdora.
- No co tak stoisz, chodź ! - krzyknęłam za nim. Od razu odzyskał władzę w nogach i ruszył za mną. Po chwili oboje staliśmy przed Markiem Wallace'm, znanym dziennikarzem, któremu udzielałam wywiadu w trakcie koncertu Linkinów w Polsce w czerwcu.
M : Nattie! Chaz! Witajcie. - uśmiechnął się do nas.
N : Cześć Mark. - odwzajemniłam jego uśmiech i pocałowałam Chaza, który objął mnie w pasie.
M : Miło Was widzieć razem. - reporter zmierzył nas wzrokiem. - Chester, jak się czujesz po koncercie w Polsce? - zwrócił się do mojego ukochanego.
C : Było świetnie, fani z Polski są na prawdę zajebiści. - wyszczerzył się. - Dali nam tyle energii, że do dzisiaj mam jej chyba nadmiar. - zaśmiał się.
N : Oo tak, z tym to się muszę zgodzić. - zaśmiałam się.
M : Co masz na myśli? - spojrzał na mnie.
N : Może lepiej zachowam to dla siebie. - wystawiłam koniuszek języka.
M : Wasi fani z wielkim entuzjazmem przyjęli kilka kawałków z nowej płyty, która niedawno ukazała się w sprzedaży. Zapewne bardzo Was to cieszy? - spojrzał na Chestera.
C : Spodziewaliśmy się tego. Jak już mówiłem, nasi fani, nieważne skąd są zajebiści. Oni nie tylko rozumieją teksty naszych piosenek, ale też potrafią odkryć ich znaczenie, co bardzo im się ceni. - uśmiechnął się .
M : A Ty Natt? Jak przyjmujesz to, że wokół Chazza jest taki tłum?
N : No nie powiem, ciężko mi i boję się, że któregoś dnia nie będę mogła z nimi być. - westchnęłam się .
M : Dlaczego?
N : Nie wiem, czasami mam po prostu takie myśli.
M : Czyżby Twoje relacje z bratem się pogorszyły? - słysząc to pytanie roześmiałam się.
N : Nie, skąd! Owszem, kłócimy się jak to między rodzeństwem bywa. Chodzi po prostu o to, że chciałabym zacząć na siebie zarabiać. - uśmiechnęłam się. Mina Chestera mówiła wszystko. " Zwariowałaś? " To chyba miał na myśli patrząc na mnie tym wzrokiem. - Chaz, Skarbie, nie patrz tak na mnie, nie mam zamiaru żyć na utrzymaniu mojego brata, mam 20 lat. - przewróciłam oczami.
C : Ale niby gdzie chcesz pracować? - spojrzał na mnie.
N : Pogadamy o tym w domu. - ucięłam uśmiechając się do kamery.
M : Nattie, chyba Chesterowi nie za bardzo podoba się Twój pomysł.
N : Trudno, będzie musiał to zaakceptować, ponieważ chcę być niezależna. - powiedziałam.
C : Kochanie, ale przecież jesteś.
N : Ale mi chodzi o niezależność finansową. Skończ już, pogadamy o tym w domu.
M : Zmieniając temat. To prawda, że macie polskie korzenie?
N : Tak, to prawda. Nasza babcia od strony mamy jest w połowie Polką. Kiedyś nawet chcieliśmy z Mike'm zamieszkać we Wrocławiu, gdzie obecnie ma dom. - powiedziałam. - Niestety wypadek rodziców unicestwił nasze plany. - westchnęłam.
C : Nic nie mówiliście. - zdziwił się.
N : No bo nie było o czym, jeju.... - powiedziałam przewracając wymownie oczyma.
M : Nic nie wiedziałeś o tym, że Twoja dziewczyna i przyjaciel chcieli opuścić Phoenix i udać się tak daleko? - zadał pytanie Chazowi.
C : Nie, nie wiedziałem i jestem bardzo zdziwiony. Mike i Natt często odwiedzali babcię. Zatrzymaliśmy się u niej po koncercie. To bardzo miła i ciepła osoba. Pozdrawiam ją serdecznie, jeśli ogląda, jej szarlotka jest najlepsza. Chociaż spróbowałem tylko trzy kawałki, bo Joe i chłopaki opałaszowali resztę. - westchnął
M : A znasz jakieś słowo po polsku? - słysząc pytanie dziennikarza wybuchłam śmiechem. - Powiedziałem coś nie tak? - spojrzał na mnie.
N : Nauczyć Chestera polskiego, to jak rzucić kulą w płot. - wyjaśniłam nie mogąc opanować śmiechu.
C : Bardzo śmieszne! - Wokalista Linkin Park się oburzył. - Właśnie, że umiem słowa po polsku i to aż trzy!!! - powiedział. - Mike mnie nauczył. - dodał z dumą.
N : Oo, aż trzy?! - powstrzymałam śmiech. - Faktycznie się wysilił. - powiedziałam.
C : Kocham Cię, Natalko. - zwrócił się do mnie po polsku. Jak on słodko mówił!!!
N : Ja Ciebie też! - odpowiedziałam również po polsku uśmiechając się w jego kierunku. - Wiesz, co powiedziałam? - zapytałam po angielsku chcąc się upewnić, czy zrozumiał odpowiedź. Otrzymałam potwierdzenie wyrażone skinieniem głowy.
C : " Ja Ciebie też " - przetłumaczył z niewielką trudnością wymawiając " ż ".
N : Brawo!! - biłam mu brawo. - Polscy Żołnierze będą dumni z Ciebie. Oczywiście jak się za Ciebie wezmę. - postanowiłam go już nie męczyć i mówić po angielsku, choć kochałam Polskę i władałam biegle polskim, tak samo Spike.
C : Wiem. - Chaz znowu odpowiedział po polsku. - Muszą poczuć, że są dla mnie tak samo ważni, jak Amerykanie czy Anglicy. - dodał już po angielsku. - Obiecałem im, że tam wrócę, no to będą mieli niespodziankę jak będę z nimi rozmawiał po polsku. - uśmiechnął się.
N : I to wielką. - przyznałam mu rację. - Nawet nie wiesz, jak wielkie to będzie miało dla nich znaczenie. Wiesz ilu Polaków marzy, żeby się z Tobą osobiście spotkać?
C : Domyślam się.
M : Na pewno będziemy transmitować ten wywiad też w Polsce, także usłyszą Cię. - dziennikarz spojrzał na Chaza.
C : O nie, usłyszą jak kaleczę ich narodowy język. - zakrył twarz dłońmi.
N : Na pewno Ci wybaczą. Będą z Ciebie dumni jak już powiedziałam. Poza tym polski jest jednym z najtrudniejszych języków na świecie. Nie dla mnie, bo ja nim władam od małego pypcia, Mike też. - uśmiechnęłam się.
C : Przecież nie raz byliście naszymi tłumaczami. - przewrócił oczyma.
M : Nie będę Was już męczył. Może chcesz pozdrowić Soldiersów z Polski? - spojrzał na Chaza.
C : Nie wiem czy dam radę. - spojrzał na mnie. Złapałam go za rękę .
N : Pomogę Ci. - uśmiechnęłam się.
C : Okej. - uśmiechnął się do kamery i zaczął mówić. - Siemanko, Żołnierze. Tak, ja mówię po Waszemu, wybaczcie, jeśli powiem coś źle, ale nie umiem jeszcze dobrze mówić po polsku. To strasznie trudny język jest.. - trochę się jąkał, ale dobrze mu szło to mówienie. - Chciałbym, żebyście wiedzieli, że ten.. No... No Natt jak to było? - zapytał mnie po angielsku.
N : Co chcesz im powiedzieć? - spojrzałam na niego.
C : Że ich Kocham i są dla mnie bardzo ważni. - szepnął.
N : No to już ja to powiem. - uśmiechnęłam się.
C : Nie, to moje pozdrowienia, ja jestem ich idolem. - oburzył się.
N : No dobrze, dobrze, to spróbuj jeszcze raz.
C : Jak zapewne słyszeliście, Nathalie śmiała się ze mnie, że nie umiem polskiego. Jednak coś tam umiem. - zaśmiał się. - Kocham Was i.. Kurde, znowu się zaciąłem, no ładnie... - mruknął.
N : Chester chce Wam powiedzieć, że Was bardzo Kocha i śle Wam całusy. - uśmiechnęłam się do kamery.
C : Tak, to właśnie chciałem powiedzieć, ale mi się wpieprzyłaś. - powiedział niemalże idealnie po polsku.
N : No patrzcie państwo, klnie bez zająknięcia, ale jakbym mu kazała powiedzieć : " W czasie suszy szosa sucha " to by się męczył z dobrą godzinę, jak nie więcej. - powiedziałam.
C : Że co byś mi kazała powiedzieć? - Chaz albo nie zrozumiał całego zdania, albo udał, że nie zrozumiał. Stawiam na to pierwsze. Moim zdaniem już i tak bardzo dużo umie. Na pewno dużo więcej, niż powiedział wcześniej. W obecności chłopaków często z Mike'm rozmawiam po polsku, może wyłapał. Ekipa się zawsze śmieje, że zachowujemy się jak Holmes i Watson. Polski to taki nasz szyfer. Brad'a wnerwia to najbardziej, ale przed wyjazdem do Polski na koncert mnie zaskoczył. Kiedy przy śniadaniu podałam mu nutellę, odpowiedział " dziękuję " w polskim języku. Uśmiechnęłam się i odpowiedziałam " proszę ", już po angielsku.
N : Nic Kochanie, taki polski łamijęzyk. - uśmiechnęłam się. - Jak już się dobrze nauczysz polskiego to Ci go powiem.
C : Wiem, że coś tam było z drogą chyba. - mruknął zamyślony. Zaczęłam się strasznie śmiać.
N : Szosa. -wydukałam przez śmiech.
C : So. - zaczął.
N : Szo - sa. - przesylabizowałam.
C : Śzio. - zaczął dość komicznie. - Nie będę się kompromitował. - machnął ręką.
M : Dużo już umiesz, ucz się ucz. - uśmiechnął się do niego. - Dzięki za wywiad. - powiedział.
C & N : Nie ma za co. - powiedzieliśmy razem przesyłając Soldierom całusa do kamery i poszliśmy.
***
- Polski jest na prawdę bardzo trudny. - westchnął mój chłopak.
- Wiem Skarbie. - ścisnęłam mocniej jego dłoń. - Ale ja Ci pomogę się go nauczyć. - uśmiechnęłam się ciepło.
- Nie jestem pilnym uczniem. - westchnął.
- Spokojnie, poradzimy sobie. - mimo jego deklaracji nie straciłam wiary, że moje korepetycje przyniosą skutki. - Umiesz dużo więcej, niż myślałam. - pochwaliłam go.
- Dobrze, że mają takie same litery jak my. No prawie. - zakończył drugie zdanie cichym westchnięciem. - Właściwie jakie Ty masz obywatelstwo? - zapytał patrząc na mnie.
- Amerykańsko- polskie. - powiedziałam.
- Mike też? - Chaz wytrzeszczył oczy.
- Tak. Oboje urodziliśmy się tu, w Ameryce, ale nasza mama była w połowie Polką, tak samo jak nasza babcia, jej mama.
- A dlaczego tak?
- No bo nasz pradziadek, tata mojej babci był czystym Polakiem, ale wyemigrował tutaj w 1945, tuż po zakończeniu drugiej wojny światowej. - powiedziałam.
- Nie wiedziałem. Czytałem coś kiedyś w gazecie, ale nie uwierzyłem.
- Co pisali?
- Coś o podwójnym nazwisku. Że kiedyś mieliście się nazywać Shinoda i coś tam na M, ale zatrzymaliście nazwisko ojca.
- To prawda. Powinniśmy się nazywać Shinoda - Markowscy. - uśmiechnęłam się.
- Twoje imię po polsku to Natalia. - spojrzał na mnie. Skinęłam twierdząco głową. - A Mike? - zapytał.
- Co Mike? - niezbyt rozumiałam, ale po chwili mnie oświeciło. - Czy ma jakiś polski odpowiednik? - uśmiechnęłam się.
- Tak. - potwierdził, że o to mu chodziło.
- Ma. - zaśmiałam się. - Michał. - uśmiechnęłam się.
- Michał?
- Tak, Michaś. - spojrzałam na chwilę w niebo.
- Ładny. - mruknął.
- No wiem. - zaśmiałam się.
- W ogóle Polska to bardzo ładny kraj. - powiedział.
- Wiem. - uśmiechnęłam się z dumą.
- Czujesz się bardziej Polką, czy Amerykanką? - tym pytaniem nieco mnie zaskoczył.
- Kocham oba kraje, ale bardziej Polskę. Tam jest strasznie dużo zabytków. Musimy kiedyś pojechać na dłużej do Warszawy, do Krakowa. Wawel jest po prostu cudny. A w ogóle byłeś kiedyś w Łazienkach? - pytałam. - Joe'mu by się w Toruniu spodobało. - zaśmiałam się.
- A dlaczego? - zapytał.
- No bo tam są najlepsze pierniki. - kiedy to powiedziałam oboje wybuchliśmy śmiechem.
- Byłem kiedyś nad Bałtykiem. - pochwalił się. - I o mało nie utopiłem tam Brad'a. - zaśmiał się.
- Serio? A to czemu? - śmiałam się.
- No bo mnie wkurzył. - wyjaśnił. - Pięknie tam jest. - uśmiechnął się.
- Byłeś w Pucku, czy w Gdańsku?
- W Gdańsku.
- To mieliście dalej do morza.
- No trochę musieliśmy się przejechać. - przyznał. - W ogóle właśnie uświadomiłem sobie, że ja strasznie mało o Was wiem.
- Bo nie pytasz.
- To mogę zacząć. - uśmiechnął się.
- No to proszę bardzo. - zaśmiałam się. - Mogę Ci bardzo dużo opowiedzieć o moim życiu w Polsce.
- To opowiadaj. - zamilkł patrząc na mnie.
ROZDZIAŁ 25 NARESZCIE JEST. PRZEPRASZAM, ŻE TAK DŁUGO .
DEDYKACJA DLA SHINODOWEJ, NATALKI D. I ANGELIKI R. <3 Przepraszam Was moje Kochane za tak długie milczenie. Chazzy przysięga poprawę, hihi :D To się kieruje zwłaszcza do Andzi, która mnie omal nie zjada za tą przerwę. xD
Wstawienie żarcia do gablotki. xD Uwielbiam Twoje teksty. :D
OdpowiedzUsuń"-Wyglądasz...
- Wiem." Śmiechłam. xD
Gadanie po polsku... Takie słodkie. :D
Wyjaśnianie obywatelstwa... Oby mnie to nie spotkało.
Milutki rozdzialik, przyjemnie się czyta. :)
Weny!
Dziękuję Słoneczko xD <33 <33 <33 <33 <33 <33
UsuńJestem zua ;-; nie zaglądałam tu. Ale nie miałam czasu!
OdpowiedzUsuńRozdział super :D
Gadanie po polsku i Chester. XD
I chyba tyle. Nie mam weny na komentarz.
Byłaś u mnie? :)
Ej, Shinodziaku, wybaczam Ci bo Cię Kocham, jak Mike Chestera
UsuńOCH ACH XD
DOBRA, OGAR XD :3
BYŁAM BYŁAM :*
UGH... Napisałam taki fajny kom a tu mi się wyłączyło i lipa :/
OdpowiedzUsuńAle w wielkim streszczeniu bo mi się nie chce tyle pisać. Jestem ostatnio bardzo leniwa xD
Ok. A więc.
Ooo dedyk dla mnie. So sweet xD
Ta nauka języka była świetns, ale najlepszym momentem było śniadanie. Te niektóre teksty powalają na łopatki xD
I to:,, Kocham cię, Natalko". Ooo jakby mówił to do mnie normalnie xD wiem że nie jedna Natalia jest na świecie, ale kiedyś powiedziałaś mi, że to dlatego że mam tak na imie nazwałaś tak a nie inaczej swoją główną ;)
I Polska to niby bardzo piękny kraj?! Pffff no chyba nie. Nie zgadzam się. Ja tam wolę Anglię i już <3 No ale... to postać przecież no! A ja się przejmuję takimi bzdetami xD Ale wcale to nie znaczy, że on tak na serio nie powiedział... Hmmm.
Dobra, koniec bo zaczynam pisać jakieś głupoty xD
P S. Przepraszam za ewentualne blędy, ale piszę na tel ;)
Hahahaha, jak czytałam ten kom prawie caały czas się śmiałam. :D
UsuńTak, właśnie dlatego ją tak nazwałam, powiedziałaś samiusieńką prawdę Kochana :) :*